Adrian ze „ŚOPW” dopiero co wyszedł ze szpitala, a teraz takie coś. „Zrobimy wszystko”
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Po miesiącach lęku i szpitalnych korytarzy Adrian Szymaniak znów jest w domu. Uczestnik „Ślubu od pierwszego wejrzenia” przeszedł dwie poważne operacje mózgu. Najpierw usunięto guz. Potem lekarze walczyli z powikłaniem. Wrócił wyczerpany, ale uśmiechnięty. Bo w drzwiach zobaczył balony, czapeczki i ludzi, którzy są z nim od początku tej drogi.

Diagnoza, która przewraca życie do góry nogami

Latem pojawiły się pierwsze objawy neurologiczne. Badania nie pozostawiły złudzeń. Glejak czwartego stopnia. Najbardziej agresywny. Adrian trafił na stół operacyjny. Gdy wydawało się, że najgorsze minęło, pojawił się krwiak. Potrzebna była kolejna interwencja. On i Anita mówili o tym w telewizji bez patosu, ale z emocjami, które czuła cała Polska.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Wsparcie, które dodaje sił

Anita nie została z tym sama. Obok stanęli przyjaciele z programu. Aneta i Robert Żuchowscy pomogli w codzienności, w logistyce, w byciu blisko. W sieci ruszyła zbiórka. Potem doszły licytacje. Każda wpłata to był sygnał: jesteśmy z wami. Te pieniądze mają otworzyć drogę do terapii za granicą, gdy w Polsce brakuje opcji.

Powrót do domu i powitanie, które leczy

Gdy Adrian przekroczył próg, zobaczył przygotowania jak na urodziny. Kolor, śmiech, ulga. Aneta i Robert wsparli Anitę w organizacji powitania. Nie trzeba wielkich słów. Czasem wystarczy obecność. Dziś najważniejsza jest siła na kolejne kroki. Godzina po godzinie. Dzień po dniu.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Co dalej dla Adriana i Anity

Przed nimi konsultacje i decyzje o dalszym leczeniu. To maraton, nie sprint. Adrian ma obok siebie rodzinę, przyjaciół i społeczność, która trzyma kciuki. Taki fundament daje spokój. I odwagę, żeby iść dalej.