
Śmierć Marka Perepeczki była dla Agnieszki Fitkau-Perepeczko jednym z najtrudniejszych momentów w życiu. Choć od tamtej listopadowej nocy 2005 roku minęło już niemal 20 lat, aktorka wciąż mówi, że był jej największą miłością. Ich historia zaczęła się w kolejce przed dziekanatem warszawskiej szkoły teatralnej i od pierwszego spojrzenia przerodziła się w głębokie uczucie.
– Byliśmy sobie oddani jak mało kto – wspominała aktorka. Wzięli ślub w 1996 roku, a ich małżeństwo trwało do nagłej śmierci Perepeczki, który odszedł w wieku 63 lat po zawale serca.
Kariera i rola, która przyniosła ogromną popularność
Agnieszka Fitkau-Perepeczko zadebiutowała na scenie pod koniec lat 60. Widzowie zapamiętali ją jednak przede wszystkim jako Simonę – matkę Stefana z „M jak miłość”. W serialu występowała przez cztery lata, także po śmierci męża. Postać zdobyła ogromną sympatię widzów, którzy do dziś pytają, czy mogłaby wrócić na ekran.
– Marek kiedyś powiedział: “ja to już wiecznie będę Janosikiem, a ty Simoną” – napisała ostatnio w mediach społecznościowych.
Choć fani wciąż wspominają jej rolę, aktorka nie kryje, że kulisy pracy na planie były dla niej trudne. – A tak brutalnie mnie wyrzucili… nie gwiazdowałam, nikogo nie obrażałam… najwyżej obrażano mnie – wspominała.
Fala krytyki za grób Marka Perepeczki
Ostatnio do aktorki wrócił temat, który co jakiś czas pojawia się w mediach – stan grobu jej męża. W komentarzach w internecie pojawiły się zarzuty, że miejsce spoczynku aktora jest zaniedbane.
– Tak żal patrzeć na grób męża – pisał jeden z internautów.
– To bardzo przykre, że pani tak zapomniała – dodał inny.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko mocno odpowiada
Agnieszka Fitkau-Perepeczko postanowiła zareagować. Wyjaśniła, że grób wymaga remontu, ale nie jest jej własnością.
- Polecamy również: Właśnie nadeszły tragiczne wieści. Potrącił ludzi na pasach – kolejna osoba nie żyje
– Grób wymaga remontu, a nie należy do mnie – napisała.
Dodała też, że każdy, kto chce, może odwiedzić grób i złożyć kwiaty. – Z Markiem nie lubiliśmy cmentarzy i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zostawić kwiaty, a nie popędzać wdowę po operacji kolana. Ludzie są dziwni – stwierdziła.