Emmanuel Olisadebe to były reprezentant Polski w piłce nożnej oraz as strzelecki, którego umiejętności postanowił dogłębnie wykorzystać Jerzy Engel w kwalifikacjach w MŚ w 2002 roku.
Czytaj też: Znany warszawski raper zatrzymany! Poważne zarzuty
Czemu jednak kariera Nigeryjczyka z polskim paszportem tak szybko dobiegła końca w polskich barwach? Dla wielu nie ma żadnych wątpliwości, że Olisadebe miał możliwości i warunki na to, aby stać się gwiazdą nie tylko polskiej kadry, lecz również europejskich boisk klubowych. Niestety na rozwój kariery bardzo sympatycznego piłkarza miał wpływ przede wszystkim jeden istotny czynnik.
Emmanuel Olisadebe to był na początku nowego milenium napastnik, którego polska kadra po prostu od lat potrzebowała. „Oli” miał w sobie to coś, co charakteryzowało prawdziwego snajpera i piłkarskiego egzekutora ofensywy. Nikt dziś i kiedyś nie miał i nie ma wątpliwości, że to właśnie dzięki zawodnikowi z Nigerii Polska po wielu latach ponownie mogła wyjechać na mundial.
Apetyty były naprawdę olbrzymie. Przez kwalifikacje przeszliśmy niczym burza i jako pierwsi na Starym Kontynencie zagwarantowaliśmy sobie wyjazd do Korei i Japonii. Niestety tam nastroje szybko upadły. Już po dwóch pierwszych meczach było jasne, że mistrzami nie będziemy. Co się stało, że kadra, która miała być czarnym koniem z Europy nagle opadła na siłach? Zdaniem Olisadebe przyczyna tkwiła w podejściu drużyny.
Emmanuel Olisadebe – były reprezentant Polski w piłce nożnej miał problemy
W kwalifikacjach tworzyliśmy drużynę, w finałach tego zabrakło – tłumaczy Olisadebe. – Niektórzy koniecznie sami chcieli błyszczeć. Szybko wychodzi, gdy ktoś nie daje z siebie wszystkiego. Do tego dochodziły walki między dziennikarzami i starszymi zawodnikami, konflikty o reklamy. W profesjonalnym sporcie bardzo ważne są detale.
Zobacz również: Gates chce znakować ludzi? To nie żart, ten wywiad przeraża
„Oli” po mistrzostwach świata zniknął. Przyznał, że nie mógł się czasem odnaleźć w Polskiej kadrze, lecz cieszy się, że mógł w niej wystąpić.
Czułem się bardzo, bardzo samotny – wyznaje. – Mocno się stresowałem, przed meczami w ogóle nie spałem. Starałem się uczestniczyć w życiu zespołu. Gdy były organizowane jakieś wydarzenia, brałem w nich udział. Po meczach chodziłem z chłopakami na piwo. Nie czułem się jednak najlepiej. Jestem człowiekiem, który lubi być sam. Nic na to nie poradzę, taką mam osobowość. Chciałbym być inny, umieć rozbawiać ludzi. Niestety nie potrafię być zabawnym gościem…
Źródło: Interia
Polecamy także:
Uwaga! Gorączka i kaszel to nie wszystko. Opisał wstrząsające objawy koronawirusa
Rusin wybuchła płaczem na żywo! Padły przykre słowa
Duża liczba zgonów, kolejne zakażenia. Aktualne dane