To nagranie z Kołaczkowską ma ponad 3 mln wyświetleń. Taka właśnie była…
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Joanna Kołaczkowska zmarła 17 lipca 2025 roku po długiej walce z chorobą nowotworową. Miała 59 lat. Przez ponad trzy dekady rozśmieszała, wzruszała i inspirowała miliony Polaków. Ale za scenicznym uśmiechem kryła się niezwykle wrażliwa i poruszająco szczera dusza.

Artystka, której śmiał się cały kraj

Joanna Kołaczkowska była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiego kabaretu. Przez lata występowała jako filar Kabaretu Hrabi, wcześniej również w kultowej grupie Potem. Jej wyjątkowy styl, absurdalne poczucie humoru i zdolność do autentycznego kontaktu z publicznością uczyniły ją zjawiskiem. Zjawiskiem, które pokochała cała Polska.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Nie tylko pisała znakomite teksty, ale również je grała – z taką klasą i wyczuciem, że każdy występ był wydarzeniem. Do dziś w sieci krążą jej kultowe role, jak np. „Song porzuconej” czy „Bakteria w całusie”.

Walka z chorobą i ostatnie nagranie

Choć Kołaczkowska unikała rozgłosu, w ostatnich miesiącach otwarcie mówiła o swojej chorobie. Walczyła z nowotworem skóry, który – jak wyznała – po raz pierwszy zdiagnozowano u niej wiele lat temu. Towarzyszył jej także nieustanny lęk przed nawrotem, tzw. kancerofobia.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Po raz ostatni zwróciła się do fanów w kwietniu 2025 roku. W świątecznym nagraniu na Facebooku złożyła życzenia wielkanocne. Ubrana w swoją charakterystyczną „sukienkie w panterkie”, z typowym dla siebie wdziękiem i ciepłem, zapraszała na występ w Sosnowcu. Filmik obejrzano ponad 3 miliony razy.

„Taka ją zapamiętamy. Pełną życia. Śmieszną i piękną. W panterce” – pisali internauci.

Prywatnie Kołaczkowska była pełna wrażliwości. „Nie wiadomo, czy miłość istnieje”

Za kulisami scenicznego blasku Joanna mierzyła się z własnymi demonami. Przeszła dwa rozwody, a największym wsparciem była dla niej córka Hania. W wywiadach otwarcie mówiła o depresji, samotności i psychicznym wypaleniu.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

„Wstawałam z łóżka i płakałam. Nie byłam w stanie zejść na dół i zrobić sobie śniadania” – wyznała w podcaście Alicji Resich.

W jednej z ostatnich rozmów z dziennikarzami stwierdziła, niemal mimochodem, że „nie wiadomo, czy miłość istnieje”. Jej szczerość zbliżała ją do ludzi. Fani cenili ją nie tylko za dowcip, ale i za autentyczność, która nie znała tematów tabu.

Twórczość, która przetrwa

Kołaczkowska była nie tylko aktorką kabaretową – jej działalność obejmowała teatr, radio, telewizję. Inspirowała kolejne pokolenia artystów, pozostając przy tym skromną i pełną pokory. Jej styl był niemożliwy do podrobienia. Była błyskotliwa, czuła, bezkompromisowa.

W ostatnich miesiącach mówiła też o śmierci – z dystansem, ale i troską. Spisała testament, uporządkowała sprawy, mówiła o tym, co stanie się z jej meblami, zdjęciami. Chciała być gotowa. I była.

Joanna Kołaczkowska – „Dama polskiego kabaretu” odeszła

https://www.facebook.com/reel/890461436344653

Wrocław pożegnał ją tymi słowami: „Dama polskiego kabaretu”. W Trójmieście i wielu innych miastach organizowano spotkania wsparcia. Internauci zgodnie nazywają ją “darem” i “zjawiskiem”. Dla nich była czymś więcej niż artystką – była bliską osobą, którą kochali za to, jaka była. Nie tylko na scenie.

„Zostawiła ślad. Niezmywalny. Będzie brakować nie tylko jej śmiechu, ale i jej ciszy.” – napisał jeden z fanów.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});