Walczący pod polską flagą Mamed Chalidow po dłuższej rozłące z klatką mieszanych sztuk walki wraca do sportu. Wojownik rodem z Czeczenii potwierdził informacje, w które jakiś czas temu wtajemniczył dziennikarza Interii, że jego przerwa była wymuszona sprawami osobistymi. Dlaczego skusiło go rzucenie rękawic przez mistrza KSW Tomasza Narkuna?
Szymon Bońkowski: Mamed Chalidow wystąpi w pierwszej połowie 2018 roku (wideo)
Do hitowego pojedynku Chalidowa z Narkunem dojdzie podczas gali KSW 42, która odbędzie się 3 marca w łódzkiej Atlas Arenie. Mieszkający w Olsztynie „Kanibal z Groznego” jest mistrzem KSW w wadze średniej (84 kg), a do jego przeciwnika 28-letniego „Żyrafy” należy pas mistrza dywizji półciężkiej.
– Jestem chętny na kolejne wyzwania, a Tomek Narkun jest mistrzem kat. 93 kg, do tego jeszcze nie przegrał walki, broni swojego pasa i gdzieś tam zaproponował ten pojedynek. A ja jestem za tym, by podjąć kolejne wyzwanie, dla mnie to była ciekawa propozycja i dlatego ją przyjąłem – wyjaśnił Chalidow przed kamerą Polsat News.
Pojedynek ma odbyć się w umownym limicie wagowym, najpewniej około 90 kg, ale decyzja na razie nie zapadła. – Oficjalnie jeszcze nie wiemy, w jakim limicie umownym odbędzie się ten pojedynek. Poczekajmy – studzi emocje 36-letni Mamed, który w wieku 17 lat opuścił zrujnowaną pierwszą wojną czeczeńską ojczyznę, a na „ziemię obiecaną” wybrał Polskę. Od 2011 roku legitymuje się polskim obywatelstwem.
Ostatnio życie go nie oszczędzało, miał swoje zmartwienia, dlatego dużo czasu spędzał w Czeczenii.
– Przerwę miałem dlatego, że miałem do załatwienia swoje sprawy i zajmowałem się swoimi osobistymi kwestiami. Gdy już mam wolny czas, mogę trenować i przygotowywać się, to wróciłem i dlatego podjąłem walkę u nas, w KSW – wyjaśnił Chalidow.