
W pierwszych dniach sierpnia dotarły do nas smutne wieści. Tomasz Jarosz, ceniony aktor i ikona polskiego dubbingu, zmarł w wieku 63 lat. Jego głos towarzyszył milionom widzów, dzieci i dorosłych. Dziś żegnają go nie tylko fani, ale też środowisko artystyczne, które zapamięta go jako człowieka skromnego, wrażliwego i oddanego swojej pasji.
- Zobacz też: Wieści przyszły prosto z Krakowa. Czarno-białe zdjęcie Nowickiego wywołało ogromne poruszenie
Głos, który znała cała Polska
Tomasz Jarosz urodził się 13 lutego 1962 roku w Warszawie. Choć nie ukończył szkoły teatralnej, zdał egzamin eksternistyczny w Związku Artystów Scen Polskich, co pozwoliło mu w pełni realizować się jako aktor dramatyczny i dubbingowy. Zadebiutował na ekranie już w 1988 roku w filmie Zmowa Janusza Petelskiego, ale to jego praca z mikrofonem przyniosła mu największą rozpoznawalność.
W dubbingu był prawdziwą legendą. Jego głos można było usłyszeć w setkach filmów, seriali i animacji, od największych hitów Marvela, przez Avatara, Rick and Morty, aż po kultowe kreskówki, takie jak Spongebob Kanciastoporty, Scooby-Doo, Batman, Ben 10, Samuraj Jack, Smoki, Smerfy, Pinky i Mózg, Transformers czy Star Trek.
– Przewinął się przez Marvela, przez Avatara, przez różne odsłony serii „Scooby-Doo”, a także „Batmana”, „Pinky’ego i Mózga”, „Spongeboba”, „Smoka Jake’a Longa”, „Ben Tena”, „Ricka i Morty’ego”, „Big Moutha”, „Paradise PD”, „Doktora Who”, „Smerfy”, mnóstwo seriali Disneya… – wspominał w pożegnalnym wpisie reżyser Dariusz Kosmowski.
„Spełniał się na drugim planie, gdzie było mu dobrze”
Dariusz Kosmowski pożegnał Tomasza Jarosza w wyjątkowo ciepłych i osobistych słowach. Wspomniał nie tylko o jego imponującym dorobku zawodowym, ale przede wszystkim o człowieku, który z pokorą i mądrością dzielił się swoim doświadczeniem.
– Lubił grać, ale drugi plan mu odpowiadał. To ten typ osoby samoświadomej, takich ludzi lubię najbardziej – świadomy siebie i świata wokół siebie – napisał Kosmowski. Dodał też, że Jarosz nie raz był wsparciem w trudnych momentach, zastępował innych aktorów bez słowa pretensji i zawsze z uśmiechem.
– Nigdy nie zapomnę, jak podniósł mnie na duchu, gdy z przyczyn osobistych jeden aktor odmówił grania u mnie. Szybko przyszedł go zastąpić, świetnie zagrał i jeszcze pocieszył. (…) Trzymaj się tam. Szkoda, że wybrałeś się w tę podróż tak szybko – dodał wzruszony reżyser.
Przyczyna śmierci i pogrzeb pozostają nieznane
Do tej pory nie podano oficjalnych informacji na temat przyczyny śmierci Tomasza Jarosza. Nie są również znane szczegóły dotyczące jego pogrzebu. Wiadomo jednak, że jego odejście zostawiło pustkę, której nie da się wypełnić. Jego głos stał się częścią wspomnień całych pokoleń.