Kinga Rusin znana jest wszystkim ze stacji TVN. Uchodzi za osobę silna i tzw. samowystarczalną.
Teraz wyjawiła pewne szczegóły, które jak sama mówi świadczą o jej mocnym charakterze.
Stwierdziła, że wszystkie swoje zalety zawdzięcza… historii rodzinnej, która jak za chwilę zobaczycie – jest strasznie zawiła.
W najnowszym wywiadzie szczerze wyznała, że kobiety w jej rodzinie nie miały lekko.
Po raz pierwszy opowiedziała o skomplikowanym małżeństwie jej dziadków.
Rusin udzieliła obszernego wywiadu, w którym poza opowiadaniem o miłości do swojego wieloletniego partnera Marka Kujawy i ich wspólnym biznesie, szczerze wyznała, że przeszłość jej dziadków nie była zbyt kolorowa.
Kobiety w mojej rodzinie musiały radzić sobie z trudną rzeczywistością. Matka mojego ojca była zakonnicą. W Grodnie pracowała w szpitalu, była w nowicjacie. Absolutnie oddana Bogu.
Gdy w czasie wojny przyszli bolszewicy, zapanował okrutny głód i potworne okrucieństwo. Tym nowicjatkom powiedziano, że jeżeli jest jakiś mężczyzna, który otoczy je opieką i ochroni, to powinny wyjść za mąż.
Małżeństwo moich dziadków nie było z miłości, bardziej z rozsądku i potrzeby
– wyznała Kinga Rusin dla magazynu magazynu „Viva!”.
Wspomniała również, że jej babcia mimo tego co przeszła, nieszczęśliwej historii i decyzji o zrzuceniu zakonnych szat była wyjątkowo pogodną osobą.
Całe swoje życie poświęciła na to, aby jak najlepiej wychować ojca celebrytki i jego rodzeństwo.
Moja babcia, z tego co pamiętam, bo nie miałam z nią dużego kontaktu, gdy rodzice się rozwiedli, była osobą zawsze uśmiechniętą. Totalnie pogodzona z ciężkim losem.
Jej rodzinę z moim ojcem przesiedlono do Ełku. Ojciec miał osiem lat i poszedł do szkoły. W klasie byli przesiedleńcy, dorośli mężczyźni po wojsku. Musiał nauczyć się palić i być twardy, żeby przeżyć.
Miał w sobie ogromną determinację, żeby wyrwać się stamtąd. Skończył studia, został dyrektorem w wielu państwowych firmach
– dodała Kinga Rusin.