Dlaczego Dzień Niepodległości wciąż dzieli? Były prezydent Bronisław Komorowski w rozmowie z Interią wraca do historii święta, krytykuje jego zawłaszczenie przez środowiska narodowe i punktuje początki prezydentury Karola Nawrockiego. Padają też diagnozy o obecnej scenie politycznej i ryzyku, że najbliższe wybory rozstrzygnie Konfederacja.
- Czytaj też: Córka Kaczmarskiego przerwała milczenie. Ujawnia wstrząsające fakty: “To było piekło w domu”
11 listopada: święto, które nie było wspólne
Komorowski przypomina, że już przed wojną nie było zgody co do symboliki 11 listopada.
- Czytaj także: Robert Lewandowski rozświetlił Empire State Building w barwach Polski. Historyczny gest w Nowym Jorku
„Ten dzień nigdy do końca Polaków nie łączył. Obóz narodowy kontestował rolę Piłsudskiego i samą datę.”
Po 1945 roku komuniści próbowali wymazać pamięć o II RP i Marszałku.
„Chciano to wygumkować z historii Polski.”
Dopiero opozycja demokratyczna pod koniec lat 70. zaczęła oddolnie obchodzić rocznicę, często wbrew władzy. Komorowski przypomina własny wyrok z 1979 roku za organizację uroczystości i przemówienie przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
Po 1989 roku: próba ogólnonarodowego święta
Po transformacji próbowano budować jedność wokół 11 listopada. Za prezydentury Komorowskiego organizowano prezydenckie marsze z udziałem rządu i opozycji.
Z czasem pojawiła się jednak konkurencja marszy narodowych z „racami i hasłami trudnymi do zaakceptowania”. Według byłego prezydenta to obóz narodowy przejął święto.
„Widok, jak głowa państwa idzie z przodu marszu, który demonstracyjnie zwalnia, był symbolem partyjnego charakteru tego wydarzenia.”
Co powinien zrobić prezydent Nawrocki
Czy Karol Nawrocki zostanie lepiej przyjęty przez uczestników Marszu Niepodległości? Komorowski nie ma wątpliwości:
„Będzie zaakceptowany, ale to umocni przekonanie, że marsz jest zawłaszczony przez skrajnie prawicowe środowiska.”
Zadanie prezydenta widzi inaczej:
„Lepsze są obchody w wymiarze państwowym niż partyjnym. Prezydent jest po to, by zszywać wspólnotę, a nie ją dalej dzielić.”
Ocena pierwszych stu dni: niezależność od Kaczyńskiego, ale napięcia z rządem
Komorowski dostrzega u Nawrockiego próbę samodzielności wobec PiS:
„Widać, że nie składa hołdu lennego Jarosławowi Kaczyńskiemu. Buduje równoległe relacje z konfederatami.”
Jednocześnie ostrzega przed złym stanem relacji rząd–prezydent, zwłaszcza w polityce zagranicznej:
„To obniża naszą pozycję na arenie międzynarodowej. Kosztuje nas wszystkich bardzo wiele.”
Polaryzacja i układ sił: kto kogo wzmacnia
Były prezydent przypomina, skąd wzięły się najgłębsze podziały:
„Najgłębszy rów wykopano przy okazji oskarżeń wokół katastrofy smoleńskiej.”
Dziś sondaże dają przewagę Koalicji Obywatelskiej, ale Komorowski studzi entuzjazm: KO rośnie kosztem koalicjantów, co może utrudnić większość. W tej układance języczkiem u wagi może zostać Konfederacja.
Jak utrzymać zdolność koalicyjną
Recepta Komorowskiego: wzmocnić umiarkowanie konserwatywne skrzydło w koalicji rządzącej i nie drażnić elektoratu PSL. Po błędach początku kadencji (tempo sporów światopoglądowych) dziś kluczowe jest, by do Sejmu trafiały projekty uzgodnione kompromisowo.
Ziobro, CPK i cena polityki
W ocenie byłego prezydenta PiS najmocniej zaszkodzi sprawa działki pod CPK i decyzje kierownictwa partii wobec ludzi z poważnymi zarzutami. W sprawie Zbigniewa Ziobry spodziewa się twardej obrony z przyczyn politycznych, mimo ryzyk.
Sens 11 listopada dziś
Wojna za wschodnią granicą przypomina, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze. Dlatego tym bardziej potrzeba wspólnoty, a nie rywalizacji o symbole.
Na koniec prywatnie: Komorowski wywiesi flagę i spędzi święto z rodziną. „Zrobimy sobie małe święto narodowe.”
