
Trwa weryfikacja nieprawidłowości w liczeniu głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich. Jak poinformowała rzeczniczka Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda, sztab Rafała Trzaskowskiego analizuje napływające zgłoszenia o błędach w komisjach. W przypadku poważnej skali nieprawidłowości możliwy jest wniosek o ponowne przeliczenie głosów.
Czytaj też: Żonie Sikorskiego puściły nerwy po wygranej Nawrockiego. Ostre słowa obiegły cały świat
Niepokojące sygnały z całej Polski. Dorota Łoboda komentuje
Z różnych regionów kraju docierają informacje o błędnym przypisaniu głosów – część głosów oddanych na Rafała Trzaskowskiego miała trafić „na konto” Karola Nawrockiego. Choć różnica między kandydatami wyniosła około 369 tys. głosów, członkowie sztabu KO nie lekceważą sytuacji.
– To, co się wydarzyło, jest podejrzane. Członkowie Krajowego Biura Wyborczego mówią, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca – stwierdziła Dorota Łoboda w TVP Info.
Premier Tusk: „Sprawdzajmy, ale nie przesądzajmy”
Do sprawy odniósł się również premier Donald Tusk. Podkreślił, że wszystkie nieprawidłowości muszą zostać zweryfikowane, jednak przestrzegł przed zbyt pochopnymi oskarżeniami.
– Nie zakładajmy z góry, że wybory zostały sfałszowane. Przesądzanie o fałszerstwie wyborczym nie służy polskiemu państwu – napisał premier na platformie X.
„Wyborcze cuda” w komisjach. Głosy pomylone w protokołach
Szczególną uwagę przyciągnął przypadek z Krakowa, gdzie w komisji nr 95 przy ul. Stawowej doszło do odwrotnego przypisania głosów. W pierwszej turze Trzaskowski zdobył tam 550 głosów, a Nawrocki 218. Tymczasem w drugiej turze wyniki były zaskakujące – Nawrocki uzyskał 1132 głosy, a Trzaskowski 540. Komisja zgłosiła błąd i prowadzone są wyjaśnienia.
Podobna sytuacja miała miejsce w Mińsku Mazowieckim. W komisji nr 13 błędnie przypisano wyniki kandydatów. W rzeczywistości Trzaskowski zdobył tam 611 głosów (62,73%), a Nawrocki 363 (37,27%). Przewodniczący komisji przyznał się do błędu, a sprawa może zostać skierowana do prokuratury.
Choć według dostępnych danych różnica głosów między kandydatami pozostaje znacząca, przypadki odwrotnego przypisania wyników budzą niepokój. Media donoszą, że podobnych nieprawidłowości mogło być więcej – nawet w kilkunastu komisjach.
- Czytaj również: Dostał 100 tys. złotych od „Zdzisia”. Potężna afera w kampanii wyborczej pod lupą prokuratury
Sąd Najwyższy oraz Państwowa Komisja Wyborcza czekają na zgłoszenia protestów wyborczych. Eksperci przypominają jednak, że skala błędów musiałaby być znacząca i udokumentowana, by realnie wpłynęła na ważność wyborów.