
We wtorek, 10 czerwca podczas kolejnych obchodów miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie doszło do burzliwego incydentu. Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego było wielokrotnie przerywane przez okrzyki protestujących. Wydarzenia z placu Piłsudskiego znów wywołały emocje, tym razem także w kontekście nowego prezydenta Karola Nawrockiego.
Hołd i protest
Tradycyjnie obchody rozpoczęły się nabożeństwem oraz złożeniem wieńców pod pomnikami Lecha Kaczyńskiego i Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Na miejscu pojawiła się delegacja Prawa i Sprawiedliwości z Jarosławem Kaczyńskim, Mariuszem Błaszczakiem i Jackiem Kurskim na czele. Wkrótce dołączyli również protestujący, którzy – jak co miesiąc – przyszli zamanifestować sprzeciw wobec organizacji uroczystości.
Przemówienie zakłócane przez okrzyki
Prezes PiS podczas swojego wystąpienia odniósł się do wyników niedawnych wyborów prezydenckich:
– Spotykamy się w nowej sytuacji. Mamy nowego prezydenta. Mamy nadzieję, że wszystko, co tak bardzo szkodzi Polsce, się skończy – mówił Jarosław Kaczyński.
W dalszej części przemówienia odniósł się do działalności przeciwników miesięcznic, nazywając ich „ludźmi Putina” i „agenturą”.
– I skończy się to, że „putinowcy”, ludzie Putina i jego agentura, mogą tutaj tak swobodnie działać pod osłoną policji i co miesiąc składać tutaj haniebny napis – grzmiał prezes PiS.
W tle przemówienia nieustannie słychać było głośne okrzyki: „kłamca”, „hańba”, „dość kłamstw!”. Obecna na miejscu policja nie musiała jednak interweniować.
Kaczyński zapowiada modlitwę za przeciwników
W końcowej części wystąpienia Kaczyński odniósł się w osobisty sposób do swoich przeciwników:
– Dziś miałem okazję w czasie spowiedzi wysłuchać polecenia księdza, by modlić się za tych, którzy prześladują. Będę się za was modlił, żebyście po odebraniu słusznej kary nawrócili się i zostali zbawieni – zakończył.
Wieniec bez incydentów, ale z napięciem
Zaraz po wystąpieniu Kaczyńskiego swój wieniec pod pomnikiem złożył aktywista Zbigniew Komosa, znany z wcześniejszych prowokacji symbolicznych. Tym razem obyło się bez przepychanek, choć manifestanci przyznali w rozmowie z mediami, że planują pilnować wieńca w obawie przed ewentualnymi próbami jego zniszczenia przez przeciwników.
– Będziemy czuwać i pilnować wieńca, bo spodziewamy się, że pan Macierewicz znowu może się dziś pojawić i próbować go zniszczyć lub zamazać tabliczkę – przekazali dziennikarzowi Onetu