Nawrocki tą decyzją publicznie upokorzył Orbana. Takiego ciosu się nie spodziewał
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Decyzja Karola Nawrockiego, by odwołać planowaną rozmowę z Viktorem Orbanem, wywołała lawinę komentarzy w całej Europie. Jedni mówią o jasnym sygnale solidarności z Ukrainą, inni – o dyplomatycznym zgrzycie, który wystawił Budapeszt w niezręcznym świetle. A wszystko wydarzyło się zaledwie dzień po tym, jak premier Węgier spotkał się w Moskwie z Władimirem Putinem.

„To naprawdę dobra decyzja”. Ukraina reaguje natychmiast

Andrij Sybiha, szef ukraińskiej dyplomacji, nie owijał w bawełnę. W emocjonalnym wpisie na platformie X podziękował Polsce za postawę, która – jak podkreślił – „pokazuje zasadnicze stanowisko i silne poczucie solidarności”.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Dodał jeszcze dwa słowa, które z miejsca zdobyły ogromną popularność:
„Dziękujemy, Polsko.”

Sybiha odpowiedział na komunikat Marcina Przydacza, szefa Biura Polityki Międzynarodowej Prezydenta RP. To on poinformował, że w związku z wizytą Orbana w Moskwie i jej „kontekstem”, prezydent Nawrocki ogranicza swój wyjazd „wyłącznie do udziału w szczycie Przywódców Grupy Wyszehradzkiej w Ostrzyhomiu”.

Bez spotkania w cztery oczy, bez symbolicznych uścisków dłoni. Bez politycznych zdjęć dla kamer.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Polska stawia granicę. Dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego wraca w dyskusjach

Przydacz podkreślił, że decyzja prezydenta to konsekwencja jego deklaracji dotyczących Ukrainy – oraz odwołanie do myśli Lecha Kaczyńskiego, który wielokrotnie ostrzegał przed złudzeniem, że Rosja „kiedykolwiek przestanie być zagrożeniem”.

Nawrocki, jak tłumaczyła prezydencka kancelaria, nadal opowiada się za szukaniem realnych sposobów zakończenia wojny, ale nie takich, które opierają się na geopolitycznych gestach, jakie wykonał Orban.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Podczas szczytu V4 prezydent ma wspólnie z przywódcami Czech, Słowacji i Węgier rozmawiać o bezpieczeństwie regionu i współpracy w Europie Środkowej. I – jak dodają osoby z jego otoczenia – właśnie w gronie partnerów regionalnych widzi klucz do stabilizacji sytuacji w tej części kontynentu.

Węgierskie media ostre jak brzytwa: „Skandal!”

O ile reakcja Ukrainy była pełna wdzięczności, o tyle węgierskie media nie przebierały w słowach. Serwis „Nyugati Feny” nie ukrywał oburzenia:

„Skandal. Prezydent Polski odmówił spotkania z Orbanem po jego wizycie u Putina.”

W komentarzu podkreślano, że to nie Donald Tusk – znany z politycznych starć z Orbanem – dokonał takiego gestu, lecz Nawrocki, który przez część węgierskich komentatorów bywał postrzegany jako bardziej zbliżony do konserwatywnej linii Budapesztu.

Inne redakcje były bardziej wyważone, ale nie mniej wyraźne w ocenie. Portal Hodpress przypomniał, że Nawrocki krytycznie ocenia plan pokojowy Donalda Trumpa, lecz jednocześnie konsekwentnie powtarza, że Ukraina toczy „bohaterską walkę”, której nie można zostawić bez wsparcia.

Z kolei serwis Economx zauważył, że polska decyzja wyraźnie stawia akcent na jedność Grupy Wyszehradzkiej, a nie dwustronne negocjacje z Budapesztem. W ich opinii to sygnał: współpraca regionalna – tak, ale nie za cenę legitymizowania gestów Orbana wobec Rosji.

O co tak naprawdę chodzi?

W tym dyplomatycznym szach-macie nie chodzi tylko o jedno spotkanie. Ani o jeden wyjazd. Ani o jedną deklarację.

Chodzi o to, że:

– Ukraina walczy o przetrwanie,
– Rosja gra o wpływy,
– a Węgry balansują pomiędzy Zachodem a Kremlem, jakby wciąż szukały kierunku.

Gdy więc Victor Orban siada z Putinem w Moskwie, Niemcy i Francja reagują dyplomatycznym dystansem, a Polska – w tym przypadku – jasnym sygnałem: nie ma rozmów w cieniu Kremla.

Nawrocki unika spotkania, ale nie unika dyskusji o bezpieczeństwie regionu. I to właśnie tę różnicę dostrzegła Ukraina, odczytując jego decyzję jako symboliczny, ale ważny gest wsparcia.