We francuskim Zgromadzeniu Narodowym wybuchła gorąca dyskusja po zaskakującej propozycji jednego z deputowanych. Emmanuel Duplessy zasugerował, by w parlamencie wprowadzić… prohibicję. Polityk chce całkowitego zakazu sprzedaży alkoholu w bufecie, z którego korzystają posłowie, ministrowie i doradcy.
- Sprawdź również: Kupił mięso w „Biedronce” i zdębiał. Niebywałe co znalazł na mięsie. Gdy pokazał zdjęcie – sieć od razu zareagowała
Wino na rachunek podatnika?
Propozycja pojawiła się w oficjalnym raporcie dotyczącym wydatków publicznych, który opublikowano 31 października. Duplessy zwrócił uwagę, że parlamentarni urzędnicy otrzymują zaliczki na wydatki związane z pełnieniem mandatu, a część tych pieniędzy może trafiać… do bufetu, gdzie serwowane jest wino.
„Możliwe, że część tej sumy jest zwracana w ramach zaliczek, co niezależnie od kwoty stawia pytanie o kwestię zasad” – napisał deputowany w raporcie.
Z danych, które przytoczył, wynika, że w 2024 roku sprzedaż alkoholu w bufecie parlamentarnym przyniosła niemal 100 tysięcy euro przychodu. Nie chodzi jednak wyłącznie o parlamentarzystów – z bufetu korzystają także ministrowie, ich doradcy, a nawet byli posłowie.
- Przeczytaj też: Antyukraiński patostreamer zatrzymany w Trójmieście
„Kieliszek wina to nie obowiązek służbowy”
Zdaniem Duplessy’ego posłowie powinni dawać przykład, a kieliszek wina nie może być elementem pracy w parlamencie.
„Poza kwestią zdrowia publicznego, wątpliwe wydaje się, by deputowani mogli dopisywać do kosztów pracy kieliszek wina wypity w bufecie parlamentu – czyli w miejscu pracy” – przekonywał polityk.
Zaproponował, by kancelaria parlamentu wpisała alkohol na listę niedopuszczalnych wydatków służbowych.
„Sprzedaż alkoholu w miejscu pracy budzi pytania obywateli” – dodał Duplessy, podkreślając, że posłowie powinni przestrzegać tych samych zasad, co zwykli pracownicy.
Nie pierwszy taki pomysł
Nie jest to pierwszy raz, gdy ktoś porusza ten temat. Deputowana partii Ekolodzy, Cyrielle Chatelain, również apelowała o wprowadzenie zakazu alkoholu w parlamencie.
Jej zdaniem obecność wina czy piwa w miejscu pracy polityków jest nie tylko nieetyczna, ale też może wpływać na ich decyzje i wizerunek.
Francuski parlament a problem używek
Debata o alkoholu to część szerszej dyskusji o stylu życia francuskich polityków. Na początku roku portal FranceInfo ujawnił, że część deputowanych sięga po narkotyki, by „poradzić sobie z presją” i długimi godzinami pracy.
Według dziennikarzy, w kuluarach parlamentu coraz częściej mówi się o „temacie tabu” – zażywaniu substancji psychoaktywnych przez parlamentarzystów i ich współpracowników.
Choć nikt nie spodziewa się, że francuski parlament całkowicie zrezygnuje z alkoholu, propozycja Duplessy’ego otworzyła poważną debatę o granicy między tradycją a odpowiedzialnością publiczną.
