Negocjacje dotyczące zakończenia wojny w Ukrainie od miesięcy toczą się w napiętej atmosferze. Choć świat liczył na szybkie postępy, w piątek, 12 września pojawiły się niepokojące sygnały – Rosja oficjalnie potwierdziła, że proces został w praktyce zawieszony.
Długie negocjacje bez przełomu
Rozmowy rosyjsko-ukraińskie, wspierane przez państwa Zachodu, od dawna napotykały trudności. Kolejne rundy kończyły się bez przełomowych ustaleń, a klimat wzajemnych oskarżeń narastał. Teraz, jak się okazuje, droga do pokoju może być dłuższa i trudniejsza niż dotąd zakładano.
Deklaracja Kremla
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w rozmowie z mediami przyznał, że w negocjacjach nie ma realnych postępów.
– Kanały komunikacyjne istnieją i funkcjonują. Nasi negocjatorzy mają możliwość komunikowania się za pośrednictwem tych kanałów. Jednak na chwilę obecną prawdopodobnie bardziej trafne jest stwierdzenie, że nastąpiła przerwa – powiedział.
Według Pieskowa winę za impas ponoszą kraje europejskie, które – jak twierdzi – zamiast ułatwiać rozmowy, utrudniają proces, wywierając presję polityczną i militarną na Rosję.
Pauza czy początek kryzysu?
Moskwa deklaruje, że „pozostaje otwarta” na dialog, ale warunkiem są zmiany w podejściu Europy. Nie wiadomo, czy wstrzymanie rozmów będzie chwilowe, czy okaże się początkiem głębszego kryzysu.
Eksperci podkreślają, że zawieszenie negocjacji zbiegło się w czasie z innymi wydarzeniami zaostrzającymi sytuację międzynarodową – m.in. wtargnięciem rosyjskich dronów do polskiej przestrzeni powietrznej, co spotkało się z ostrą reakcją europejskich stolic i zapowiedzią nowych sankcji wobec Moskwy.
