
Zaginięcie Iwony Wieczorek to jedna z najbardziej zagadkowych spraw kryminalnych w Polsce. 19-latka zniknęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, gdy wracała z sopockiego klubu do swojego domu w Gdańsku. Przez lata śledztwo prowadzone było w wielu kierunkach, jednak mimo upływu czasu i zaangażowania krakowskiego Archiwum X, kluczowych przełomów wciąż brakuje.
- Czytaj również: Nagły zwrot akcji. Rosja właśnie ogłosiła. Rzecznik Kremla potwierdza najgorsze wieści…
Tajemnicza noc w Sopocie
Iwona bawiła się z przyjaciółmi w popularnym Dream Clubie. Opuściła lokal około godziny 2:50, kierując się pieszo w stronę Gdańska. Ostatni raz zarejestrowały ją kamery miejskiego monitoringu o godzinie 4:12 przy wejściu nr 63 na plażę w Jelitkowie. Później ślad po niej zaginął.
Policja przez lata sprawdzała różne tropy – od konfliktów wśród znajomych, po wątki związane z przypadkowymi napotkanymi osobami. Niestety, pomimo tysięcy przesłuchanych świadków i wielokrotnie prowadzonych poszukiwań, nie udało się ustalić, co naprawdę stało się z Iwoną.
14. rocznica zaginięcia
W lipcu minęło 14 lat od tej nocy. Mama zaginionej, Iwona Główczyńska, udzieliła wywiadu, w którym nie kryła swojego żalu wobec działań służb.
– Jestem pewna, że coś w tej sprawie robią, ale przez wszelkie zaniedbania na początku śledztwa i niedopilnowanie wszystkich spraw, to teraz jest, jak jest, płacimy tego cenę. Przez tyle lat wciąż nic nie wiemy, co się stało – mówiła w rozmowie z „Faktem”.
Jednocześnie kobieta zaapelowała o spokój i powstrzymanie się od tworzenia kolejnych hipotez:
– W związku z kolejną rocznicą proszę, by nie podkręcać spekulacji, wizji tego, co się stało z Iwonką, bo to niczemu dobremu nie służy. Ja i moja rodzina potrzebujemy spokoju.
Matka Iwony zwróciła uwagę, że od lat zmaga się z falą hejtu i oskarżeń, co dodatkowo potęguje ból związany z utratą córki.
„Mamo, jesteś” – niezwykły sen
Mimo ogromnego cierpienia i upływu lat, Iwona Główczyńska nie traci nadziei, że kiedyś pozna prawdę. W dokumencie „Sprawa Iwony Wieczorek” opowiedziała o niezwykłym doświadczeniu – śnie, w którym zobaczyła córkę wracającą do domu.
– Śniło mi się, że wracałam z pracy, otwieram drzwi. Jak otworzyłam, zobaczyłam jasność, taki bardzo jasny płomień. Z pokoju wyszła Iwona. Cała ubrana na biało, promienna, uśmiechnięta. Podbiegła do mnie, rozłożyła ręce i powiedziała: „Mamo, jesteś!”. Przytuliłam ją i się obudziłam – wspominała ze wzruszeniem.
Nierozwiązana zagadka
Sprawa Iwony Wieczorek pozostaje jedną z największych tajemnic polskiej kryminalistyki. Jej historia wciąż budzi emocje, ale matka apeluje, by dać rodzinie przestrzeń do przeżywania bólu bez nieustannych spekulacji.