Nawrocki podczas wywiadu nagle zażądał przeprosin. Szokujące słowa usłyszał cały kraj
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Prezydent Karol Nawrocki nie zamierza odpuszczać. W wywiadzie dla TV Republika ostro skomentował zachowanie szefów służb, którzy odmówili spotkania w Pałacu Prezydenckim. Padły słowa, które wywołały polityczne trzęsienie ziemi: „Czekam na przeproszenie”. W tle – nie tylko urażone ambicje, ale realna gra o wpływy i nominacje w służbach specjalnych.

Awansowy korek i rosnące napięcie

Cały konflikt zaczął się od pozornie technicznej kwestii – promocji oficerskich w służbach specjalnych, czyli awansów w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu i innych formacjach. Prezydent od kilku tygodni sygnalizował, że chce osobiście uczestniczyć w procesie nominacji, powołując się na swoje konstytucyjne prerogatywy.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Rząd odpowiadał, że nie zamierza zatwierdzać kandydatur, które mogą mieć charakter polityczny. Na początku wydawało się, że to jedynie proceduralny spór. Jednak, gdy szefowie służb odmówili przyjazdu do Pałacu, napięcie eksplodowało.

W przestrzeni publicznej pojawiły się komentarze o „bezprecedensowym konflikcie kompetencyjnym” i „braku komunikacji między najważniejszymi instytucjami państwa”. Wtedy prezydent uderzył w ton, którego nikt się nie spodziewał.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Czekam na przeproszenie i na stawienie się szefów służb u prezydenta Polski, żeby rozmawiać także o awansach oficerskich – powiedział Karol Nawrocki w poniedziałkowy wieczór (10 listopada 2025 r.) na antenie TV Republika.

Dodał też, że premier „ma tu swój rachunek do zapłacenia”, ponieważ – jak podkreślił – „to kwestia odpowiedzialności przed państwem i narodem”.

Źródła rządowe natychmiast odpowiedziały: „Prezydent upolitycznia procedury”. Od tej chwili wiadomo, że obie strony grają va banque.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Od kogo oczekuje przeprosin i dlaczego?

Prezydent domaga się przeprosin od kierownictwa służb, które – jak podkreślił – po raz pierwszy od 1989 roku odmówiły spotkania z głową państwa. Według jego otoczenia to nie jest sprawa prestiżu, ale brak zaufania i złamanie zasad komunikacji, które mogą sparaliżować system awansów.

W tle pozostaje kwestia bezpieczeństwa – w tym czasie trwa wojna za wschodnią granicą, a brak koordynacji między służbami cywilnymi i prezydentem może mieć poważne skutki.

Bez rozmowy nie będzie zaufania, a bez zaufania nie będzie decyzji kadrowych – usłyszeli dziennikarze w jednym z pałacowych korytarzy.

Polityczne konsekwencje sporu

Zatrzymanie procedur awansowych może mieć bardzo konkretne skutki. Brak awansów oznacza brak podwyżek i frustrację wśród funkcjonariuszy. Według ekspertów, to nie tylko symboliczny gest, ale też realny instrument nacisku, którym prezydent może zablokować część decyzji rządu.

Rząd stoi teraz przed wyborem:

  • wysłać przedstawicieli służb do Pałacu, co mogłoby oznaczać ustępstwo,

  • albo iść na otwarty konflikt, ryzykując wrażenie chaosu w aparacie państwowym.

W kuluarach mówi się, że część obozu rządowego wolałaby cichą ugodę, by uniknąć eskalacji. Inni chcą „twardej linii”, argumentując, że prezydent testuje granice swojej władzy.

Co dalej?

Konflikt o awanse w służbach może stać się kolejnym frontem zimnej wojny między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Premiera. Nawrocki, znany z asertywnego stylu, nie zamierza wycofywać się pod presją.

To nie kaprys, to kwestia odpowiedzialności i zasad – miał powiedzieć bliski współpracownik prezydenta po emisji wywiadu.

Eksperci są zgodni: jeśli dojdzie do kompromisu, nie będzie to pojednanie, lecz taktyczna przerwa przed kolejną rundą sporu. Bo w tej grze chodzi nie tylko o awanse – chodzi o kontrolę nad strukturami, które mają dostęp do państwowych tajemnic.