
Rozmowy pokojowe w Waszyngtonie, w których udział biorą najważniejsi światowi liderzy, wywołały w Polsce falę komentarzy. Największe kontrowersje budzi fakt, że premier Donald Tusk nie znalazł się w gronie gości, a na liście są m.in. Ursula von der Leyen, Emmanuel Macron, Giorgia Meloni czy Keir Starmer.
Rzecznik rządu Adam Szłapka wyjaśniał, że decyzja o nieobecności szefa rządu wynikała z sugestii strony amerykańskiej. – „Strona amerykańska zasugerowała, że tradycyjnie woli spotkania na szczeblu prezydenckim” – stwierdził.
W ocenie rządu oznaczało to, że to prezydent Karol Nawrocki powinien być polskim reprezentantem w Białym Domu.
Rzecznik MSZ: nie odebrał telefonu
Na linii rząd – Pałac Prezydencki pojawiły się jednak poważne trudności. Paweł Wroński, rzecznik MSZ, przyznał, że próbował skontaktować się z rzecznikiem prezydenta. – „Usiłowałem skontaktować się z rzecznikiem prezydenta, ale nie odebrał telefonu” – relacjonował.
Ten element stał się symbolem chaosu komunikacyjnego, bo jednocześnie rzecznik Pałacu Prezydenckiego Rafał Leśkiewicz przekazał, że Karol Nawrocki planuje wizytę w USA dopiero 3 września. – „Pan Prezydent priorytetowo traktuje przygotowania do tej wizyty, podczas której sprawy bezpieczeństwa Polski i całego regionu, w tym sytuacja na Ukrainie, będą kluczowym punktem rozmów” – napisał w mediach społecznościowych.
Leśkiewicz dodał też, że poniedziałkowe spotkanie w Waszyngtonie było efektem wcześniejszych ustaleń rządowych, sugerując tym samym, że naturalnym przedstawicielem powinien być premier lub jego otoczenie.
Odbijanie piłeczki i chaos w komunikacji
W tej sytuacji opinia publiczna obserwuje swoistą grę w przerzucanie odpowiedzialności. Rząd wskazuje, że zaproszenie dotyczyło głowy państwa, Pałac Prezydencki sugeruje zaś, że to premier powinien pojawić się na szczycie.
Adam Szłapka przypomniał, że Polska miała swojego przedstawiciela w niedzielnej wideokonferencji „koalicji chętnych”. Ale – jak zaznaczył – w przypadku spotkania na najwyższym szczeblu oczekiwaniem Amerykanów był udział prezydenta.
Tymczasem w Waszyngtonie pojawili się liderzy największych państw Europy, a brak Donalda Tuska czy innego przedstawiciela rządu rodzi pytania o realną pozycję Polski przy stole negocjacyjnym.
Co dalej?
Niejasna sytuacja wokół polskiej reprezentacji w Waszyngtonie pokazuje napięcia między rządem a Pałacem Prezydenckim. Czy wrześniowa wizyta Karola Nawrockiego rozwieje wątpliwości i przywróci spójność w polityce zagranicznej? Odpowiedź na to pytanie poznamy w najbliższych tygodniach.