
Niemiecki dziennik „Berliner Zeitung” nie zostawił suchej nitki na polskim rządzie. W komentarzu autorstwa Klausa Bachmanna premier Donald Tusk został oskarżony o brak konsekwencji w przywracaniu praworządności i o „kontynuowanie polityki Kaczyńskiego”. Jak podkreśla publicysta, Polska nie rozliczyła poprzednich władz, a wymiar sprawiedliwości nadal funkcjonuje w stanie zawieszenia.
„Donald Tusk zapowiadał rozliczenia, ale ich nie przeprowadził”
„Rząd Donalda Tuska zapowiadał przywrócenie praworządności, ale nie zrealizował tej obietnicy” – pisze Bachmann w „Berliner Zeitung”. Dziennik przypomina, że dwa lata temu koalicja Tuska wygrała wybory dzięki mobilizacji młodych wyborców, którzy odrzucili korupcję i wrogą wobec kobiet oraz cudzoziemców politykę symboliczną.
Autor zaznacza jednak, że mimo początkowych zapowiedzi rozliczeń i zmian, efekty rządów są umiarkowane. „Polityka rzeczywiście trochę się zmieniła – przywrócono pluralizm w mediach publicznych, zakończono finansowanie przez spółki skarbu państwa skrajnie prawicowych ugrupowań i rozwiązano spory z Unią Europejską” – przyznaje Bachmann.
Na tym jednak lista sukcesów ma się kończyć. „Abstrahując od tego, niewiele się wydarzyło w kwestii rozliczeń korupcji, łamania konstytucji oraz reform instytucjonalnych” – ocenia publicysta.
„Rządzą nami według tajnej konstytucji”
Klaus Bachmann w swoim tekście sugeruje, że w Polsce obowiązuje niepisany, nieformalny porządek, który określa granice działań politycznych. „Istnieje nieoficjalna, niepisana konstytucja, której treści nikt dokładnie nie zna, ale którą wszyscy przestrzegają” – twierdzi autor.
Według niego ta „tajna konstytucja” zabrania politycznych rozliczeń i radykalnych działań wobec opozycji. Ma też chronić posłów i liderów partyjnych przed odpowiedzialnością, nawet w przypadku łamania prawa. „To, że rząd łamie konstytucję, wyłącza ciała konstytucyjne i ignoruje wyroki sądów, nikogo w Polsce nie skłoni do wyjścia na ulice. Ale wara od tego, co obywatele uważają za esencję demokracji – uczestnictwa w regularnych wyborach” – zauważa Bachmann.
Zdaniem autora, „tajny kodeks” obowiązuje wyłącznie elity polityczne, nie obejmuje jednak relacji między władzą a obywatelami. To właśnie z tego powodu najbardziej brutalne konflikty polityczne – jego zdaniem – przerzucane są dziś na migrantów i cudzoziemców.
„Trzeba być bardziej ksenofobicznym niż skrajna prawica”
Publicysta ostro krytykuje polskie elity za sposób, w jaki próbują rywalizować z partiami skrajnie prawicowymi. „W Polsce panuje przekonanie, że partie skrajnej prawicy można pokonać tylko wtedy, gdy zacznie się prowadzić politykę jeszcze bardziej skrajną” – pisze Bachmann.
„Trzeba być bardziej ksenofobicznym niż skrajna prawica, bardziej nacjonalistycznym niż nacjonaliści, bardziej antyukraińskim i antyniemieckim niż PiS w ostatnich dziesięciu latach” – dodaje.
Według autora, PiS i PO prześcigają się dziś w radykalizmie, walcząc o to, kogo poprze w przyszłych wyborach jeszcze bardziej prawicowa Konfederacja.
„Trybunał jest bezsilny, a Glapiński bezkarny”
Bachmann zwraca też uwagę na dramatyczny stan polskiego wymiaru sprawiedliwości. W jego opinii konstytucja obowiązuje tylko wtedy, gdy rządzący chcą jej przestrzegać. „Od czasu wyłączenia Trybunału Konstytucyjnego nie ma siły, która mogłaby ich do tego zmusić” – pisze.
Autor wytyka, że rząd Tuska, podobnie jak poprzedni, wybiórczo traktuje wyroki sądów. „Trybunał Konstytucyjny sankcjonował wszystkie przypadki łamania prawa przez PiS, a obecny rząd ignoruje wyroki, które mu nie pasują, twierdząc, że nie jest to prawidłowy sąd” – ocenia.
Klaus Bachmann ironicznie pyta: „Jeżeli można łamać konstytucję bez narażania się na odpowiedzialność, to dlaczego rządzący korzystają z tej możliwości tak rzadko?”.
Publicysta zarzuca także polskim władzom, że ściganie polityków za korupcję i nadużycia dotyczy wyłącznie „płotek”. „Maciej Świrski był łatwym celem, ale grube ryby, takie jak prezes NBP Adam Glapiński, pozostają nietykalne” – stwierdza.
Polska pod lupą europejskich komentatorów
Artykuł Bachmanna wywołał duże poruszenie zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Wskazuje on, że choć Tuskowi udało się złagodzić napięcia w relacjach z Brukselą i poprawić wizerunek kraju na arenie międzynarodowej, to w sferze wewnętrznej reformy utknęły w martwym punkcie.
Dziennik podsumowuje: „To, że rząd Tuska kontynuuje w praktyce niektóre metody poprzedników, pokazuje, że Polska wciąż funkcjonuje w ramach nieformalnych zasad, które powstrzymują prawdziwe zmiany. A to, co nazywamy praworządnością, nadal pozostaje bardziej obietnicą niż rzeczywistością.”