
Wyjazd polskiej delegacji na Zgromadzenie Ogólne ONZ w Nowym Jorku zamiast dyplomatycznej współpracy przyniósł… medialną kłótnię. Okazało się bowiem, że Radosław Sikorski i Karol Nawrocki nie polecieli jednym samolotem. Choć sytuacja wydawała się czysto techniczna, szybko stała się zarzewiem sporu między Ministerstwem Spraw Zagranicznych a Pałacem Prezydenckim.
- Czytaj też: Karol Nawrocki wypisał syna z zajęć. „Mamy do tego prawo”. Burza w sieci po tym co zrobił
Rzecznik MSZ: „To była elegancka tradycja”
Głos w sprawie zabrał rzecznik MSZ, Paweł Wroński, który wprost przypomniał o praktyce z czasów poprzednich prezydentur.
– „Informuję, że do tej pory istniała elegancka tradycja zapraszania przez prezydenta RP szefa dyplomacji na pokład samolotu, lecącego na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ” – napisał na platformie X.
Wroński dał tym samym do zrozumienia, że obecna głowa państwa zerwała z dyplomatycznym zwyczajem.
Przydacz: „Nieprawda, nie ma takiej tradycji”
Nie trzeba było długo czekać na reakcję. Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz stanowczo odrzucił zarzuty.
– „Nieprawda. Nie ma takiej tradycji. W zeszłym roku szef MSZ nie leciał w samolocie z prezydentem. Wcześniej również nie było tradycją, aby to prezydent zabiegał o obecność ministra w samolocie” – stwierdził.
Przydacz dodał też złośliwie, że „trudno byłoby startować spod Zakopanego” i wbił szpilkę rzecznikowi:
– „Proszę nie manipulować, nie pracuje pan już w Gazecie Wyborczej”.
Wroński odpowiada wspomnieniami z czasów Dudy
Na te słowa rzecznik MSZ odwołał się do własnych doświadczeń z czasów prezydentury Andrzeja Dudy.
– „Leciałem na szczyt NATO w Waszyngtonie samolotem prezydenckim. Na zaproszenie PAD. Można było porozmawiać z kulturalnymi ludźmi od prezydenta Dudy, spokojnie, bez agresji, zaciętości. Ach, to były czasy” – napisał.
Kolejne uszczypliwości i zakończenie dyskusji
Przydacz nie pozostał dłużny i ponownie uderzył ironią:
– „NATO, ONZ, tradycja, ekstradycja… Pan rzecznik poprosi adeptów Akademii Dyplomatycznej, żeby Panu podesłali notatkę czym różnią się te organizacje i pojęcia”.
Ostatecznie to Paweł Wroński zakończył wymianę zdań, podkreślając, że „prezydent zawsze może zaprosić na pokład samolotu”, choć przeprosił za użycie słowa „elegancja”.
Cała dyskusja pokazuje, jak napięte są obecnie relacje między rządem a prezydentem. Z pozoru błaha kwestia organizacyjna przerodziła się w publiczną wymianę uszczypliwości, która jeszcze bardziej obnażyła głębokie podziały w obozie władzy.