
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ostro zareagował na polityczne wypowiedzi biskupów Antoniego Długosza i Wiesława Meringa. W jego ocenie duchowni przekroczyli granicę między Kościołem a polityką i wykorzystali swój autorytet do wspierania jednej partii. W sieci zawrzało.
Sikorski: Kościół ma służyć całemu społeczeństwu, nie jednej partii
Podczas Apelu Jasnogórskiego padły słowa, które wywołały burzę. Biskup Długosz otwarcie poparł Ruch Obrony Pogranicza Roberta Bąkiewicza, a kilka dni później biskup Mering zaatakował osoby u władzy, mówiąc o „ludziach, którzy określają się jako Niemcy”.
- Czytaj również: Szokujące odkrycie w Auschwitz. To było w dziecięcych bucikach
Szef MSZ nie pozostał obojętny. W ostrym wystąpieniu zarzucił duchownym brak odpowiedzialności i nawoływanie do politycznego szczucia.
– Kościół był kiedyś instytucją uznawaną za autorytet nawet przez niewierzących, bo mówił głosem całego społeczeństwa, a nie jednej strony sporu. Jak ksiądz biskup chce działać w polityce, to niech zrzuci sukienkę i zapisze się do PiS-u – powiedział Sikorski.
Dodał też, że Kościół powinien szanować konkordat i nie ingerować w życie polityczne kraju, jeśli chce zachować moralną wiarygodność.
Padły mocne słowa. MSZ zareagowało na wypowiedzi duchownych
Sikorski odniósł się także do wypowiedzi biskupa Meringa, który cytując poetę Wacława Potockiego, powiedział: „Niemiec nie będzie bratem Polaka”. Według ministra to przykład dzielenia społeczeństwa i budowania niechęci między narodami, które są członkami tej samej wspólnoty europejskiej.
– Bardzo proszę, by wolność słowa szła razem z odpowiedzialnością za słowo – podkreślił szef MSZ.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych wystosowało w tej sprawie oficjalny protest do Watykanu, zaznaczając, że wypowiedzi duchownych naruszają zasady neutralności religijnej i mogą destabilizować relacje międzynarodowe.
Kościół w ogniu krytyki. Powraca pytanie o jego miejsce w polityce
Ostre wystąpienie Sikorskiego ponownie rozpaliło debatę o roli Kościoła w życiu publicznym. Czy duchowni mają prawo zabierać głos w sprawach politycznych? Czy powinni wspierać konkretne partie? A może ich zadaniem jest szukanie wspólnoty ponad podziałami?
– My się nie wtrącamy do sakramentów i liczymy, że Kościół nie będzie się mieszał do rywalizacji partyjnej – dodał Sikorski.
Zarówno słowa biskupów, jak i reakcja rządu pokazują, że linia między sacrum a profanum wciąż jest cienka, a jej przekraczanie niesie poważne konsekwencje – nie tylko duchowe, ale i polityczne.