Gminy w całej Polsce rozpoczęły intensywne kontrole nieruchomości, które nie są podłączone do kanalizacji. Inspektorzy mogą zapukać w każdej chwili, ponieważ przepisy pozwalają im działać bez wcześniejszego powiadomienia. Właściciele takich posesji muszą więc liczyć się z tym, że kontrola obejmie zarówno umowę na wywóz nieczystości, jak i dowody regularnych płatności.
A to dopiero początek. Brak dokumentów lub odmowa współpracy kończy się natychmiastową grzywną. W pierwszym etapie może wynieść 5 tys. zł, jednak w skrajnych przypadkach rośnie nawet do 50 tys. zł.
- Przeczytaj również: Niemieckie media skandalicznie o Marszu Niepodległości. Ciężko uwierzyć jak nazwali maszerujących
Dlaczego gminy kontrolują? Powód jest prosty
W Polsce nadal funkcjonuje około 2 milionów domów bez dostępu do kanalizacji. To ogromna skala, dlatego gminy muszą pilnować, by ścieki nie trafiały do środowiska. Inspektorzy sprawdzają więc:
-
czy szambo widnieje w ewidencji,
-
czy właściciel posiada ważną umowę z firmą asenizacyjną,
-
czy wywóz następuje regularnie,
-
czy nie ma śladów nielegalnego zrzutu ścieków.
Wyniki wcześniejszych kontroli są alarmujące. Według raportu NIK aż 80% nieczystości wciąż trafia do środowiska bez oczyszczenia. Gminy traktują więc ten problem priorytetowo, ponieważ skutki takich zaniedbań mogą być poważne — od zanieczyszczonych studni po skażone cieki wodne.
Harmonogramy kontroli już są. Dokumenty muszą być gotowe
Niektóre gminy wprowadzają oficjalne harmonogramy, a część — jak Poświętne — publikuje je z wyprzedzeniem. Dzięki temu mieszkańcy wiedzą, kiedy mogą spodziewać się wizyty. Jednocześnie gminy apelują, by właściciele domów sprawdzili swoje dokumenty i przygotowali komplet potwierdzeń.
Dobrze uporządkowana teczka z dokumentami to najprostszy sposób na uniknięcie problemów. Kontrolerzy coraz częściej wymagają:
-
umowy z firmą asenizacyjną,
-
rachunków lub faktur,
-
dowodu zgłoszenia zbiornika,
-
informacji o rodzaju instalacji ściekowej.
Brak któregokolwiek z tych elementów może uruchomić procedurę administracyjną, która kończy się wysoką karą.
Kary są bardzo dotkliwe. Dotyczy to także gmin
W przypadku poważnych uchybień właściciel płaci do 5 tys. zł, ale jeśli ścieki trafią do gruntu lub rowu melioracyjnego, kara rośnie aż do 50 tys. zł. Co istotne, gmina również odpowiada finansowo, jeśli nie nadzoruje swojego terenu.
To nowy element przepisów, który ma wymusić bardziej systemowe działania, a nie jednorazowe akcje. Samorządy zyskują więc dodatkową motywację: brak kontroli również kosztuje.
Sedno sprawy: kontrole będą coraz częstsze
Gminy wchodzą w nowy etap kontroli, ponieważ realne dane o stanie infrastruktury ściekowej są alarmujące. Właściciele domów muszą więc traktować te obowiązki poważnie. Regularny wywóz nieczystości, właściwe zgłoszenia i aktualne umowy to dzisiaj jedyny sposób, by uniknąć ogromnych kosztów.
