Pandemia COVID-19 – koronawirus w USA i na świecie: Gdzie nie ma koronawirusa oraz w jakie miejsce uciekają najbardziej bogaci Amerykanie? Aktualnie Stany Zjednoczone są jednym z najbardziej dotkniętych państw przez koronawirusa.
Czytaj też: Minister potwierdziła: Handel nie wróci w dawnej formie
Liczba zgonów wywołanych przez COVID-19 wzrosła już do ponad 45 tysięcy przypadków. Najgorsza sytuacja jest w Nowym Jorku, gdzie liczba zakażeń i zgonów jest najwyższa ze wszystkich miast w USA. Co w tej kryzysowej sytuacji robią najbardziej bogaci Amerykanie? Okazuje się, że uciekają do swoich prywatnych schronów, gdzie wokół koronawirusa nie ma.
To wiadomość niczym z filmu katastroficznego. Ekonomiczny portal Bloomberg podał właśnie informacje, że w momencie wybuchu w Stanach Zjednoczonych pandemii koronawirusa, jeden z menedżerów z Doliny Krzemowej zadzwonił do specjalistycznej firmy Rising S Co.
Gdzie nie ma koronawirusa?
Mężczyzna chciał uzyskać informacje od firmy dotyczącą tego, w jaki sposób ma otworzyć tajne drzwi do swojego bunkra w Nowej Zelandii. Serwis informuje, że cała inwestycja kosztowała go kilka milionów dolarów, a bunkier jest na wyspie bez pandemii.
Bardzo bogaty mieszkaniec Stanów Zjednoczonych nigdy wcześniej nie korzystał ze schronu leżącego 3 metry pod ziemią. Na dodatek mężczyzna nie pamiętał, jak się go otwiera – stwierdził Gary Lynch, główny menedżer teksańskiej firmy zajmującej się profesjonalną budową schronów.
Schron ma pomieścić nawet do 300 osób. Jest ich kilka w Nowej Zelandii, która dla bogatych amerykanów jawi się jako miejsce, gdzie mogą próbować przetrwać wszelkie globalne zagrożenie wszelkiej maści.
Zobacz również: Wizja Jackowskiego się spełnia! Czy druga część też się zrealizuje?
Wraz z eskalacją pandemii koronawirusa także Mihai Dinulescu postanowił opuścić Dolinę Krzemową w USA. Jeden z najbogatszych amerykanów udał się również do Nowej Zelandii.
Obawiałem się, że trzeba szybko działać, bo miałem przeczucie, że zaczną zamykać granice – mówi 34-latek. Spakował szybko walizki. Meble, telewizor, obrazy i inne rzeczy zdeponował u przyjaciół. Kupił bilet na następny samolot i w ciągu 12 godzin absolwent Harvardu wraz z żoną siedział już w samolocie, który miał za 7 godzin wylądować w Auckland.
Źródło: Interia
Polecamy także:
Figurski usłyszał miażdżącą diagnozę – ta choroba może go zabić
Rząd zniesie kolejne ograniczenia! Znamy warunki
Krytyczna granica! Nowe zgony i zakażenia w Polsce
Zobacz również:
Zobacz również: Płonie skarb narodowy! To prawdziwa tragedia