Policja domaga się ukarania posła Piotra Misiły. Polityk miał uszkodzić dystrybutor LPG na stacji paliw i odjechać. Poseł zrzekł się immunitetu, ale przedstawia inną wersję wydarzeń. Wszystko wskazuje na to, że obie strony spotkają się w sądzie.
Chodzi o sytuację z 12 maja ubiegłego roku. Polityk przyjechał na stację paliw w Radziejowie (kujawsko-pomorskie) zatankować swoje auto. – W wyniku niezachowania należytej ostrożności podczas manewru cofania uderzył w filar oraz dystrybutor LPG powodując jego uszkodzenie – czytamy w policyjnej notatce.
Całą sytuację nagrały kamery monitoringu. Jak wynika z ich zapisu, po zdarzeniu poseł podjechał pod inny dystrybutor, zatankował swój samochód, zapłacił i odjechał. Sprawa trafiła do miejscowej policji, a ta zawiadomiła Komendę Główną. KGP w grudniu skierowała do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posłowi.
– W trakcie czynności wyjaśniających przesłuchano pracowników stacji paliw. Z ich relacji wynika, że sprawca uszkodzenia nie poinformował ich o zdarzeniu (…) Podczas przesłuchania poseł przyznał, iż był uczestnikiem zdarzenia. Oświadczył, iż w trakcie podjeżdżania pod dystrybutor omsknęła mu się prawa noga z pedału hamulca na pedał gazu w związku z czym uderzył tyłem pojazdu w metalowe bariery filary – czytamy we wniosku o uchylenie immunitetu podpisanym przez komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka. Mundurowi chcą ukarać posła grzywną w wysokości do 3 tys. zł.
30 stycznia poseł Misiło zrzekł się formalnie immunitetu. A w tym tygodniu jego wniosek pozytywnie zaopiniowała sejmowa komisja regulaminowa i spraw poselskich.
Co na to polityk? – Podjeżdżając swoim samochodem tyłem do dystrybutora, istotnie uderzyłem w metalowo – betonowy filar, który stoi przed dystrybutorem. Wysiadłem aby obejrzeć ów filar i samochód, a ponieważ nie stwierdziłem żadnych uszkodzeń (co zapewne znajduje się na nagraniu, którego Policja nie chciała mi jednak pokazać podczas przesłuchania) wycofałem raz jeszcze i zatankowałem. Następnie zapłaciłem za zatankowane paliwo i odjechałem – mówi WP Piotr Misiło.
– Po ok. 3-4 miesiącach zostałem wezwany na przesłuchanie, stawiłem się i opowiedziałem precyzyjnie o zaistniałym zdarzeniu. Zadzwoniłem także na przedmiotową stację (nomen omen PKN Orlen), aby dowiedzieć się czy moje zdarzenie wywołało jakakolwiek szkodę, usłyszałem w odpowiedzi, że wszystko jest ok i nie ma sprawy. No i pod koniec stycznia dostałem pismo od Marszałka Sejmu, ws. uchylenia immunitetu, ale nie jestem jakoś szczególnie zdziwiony takim postępowaniem. Oczywiście natychmiast sam wystąpiłem do niego z wnioskiem, zrzekając się immunitetu w zakresie tego wykroczenia – dodaje polityk.
Misiło do Sejmu wszedł z list Nowoczesnej. Pod koniec ubiegłego roku został usnunięty z partii i przeszedł do klubu PO-KO.