Bartłomiej M. trafił do aresztu 30 stycznia. Były rzecznik MON przebywa w tarnowskim więzieniu w związku z zarzutami dotyczącymi powoływania się na wpływy i pośrednictwa w celu uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł. M. miał również doprowadzić do wyrządzenia szkody wobec Polskiej Grupy Zbrojeniowej w wysokości prawie 500 tys. zł.
– Pan Bartłomiej czuje się bezpiecznie. Nic mu nie grozi i jest w dobrej formie – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” pełnomocnik polityka.
Jak informuje Szaranowicz, jego klient czeka na rozpatrzenie zażalenia w sprawie trzymiesięcznego aresztu, który nałożył na M. Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu i jest dobrej myśli.
Przywitanie Bartłomieja M.
– Czołem, panie ministrze! – taki okrzyk mieli wznieść osadzeni w tarnowskim więzieniu, gdy pojawił się tam były rzecznik MON. Jak twierdzi obrońca Bartłomieja M. Luka Szaranowicz, przebywający od tygodnia w areszcie polityk ma się dobrze.
Obrońca byłego rzecznika MON skomentował również wszelkie doniesienia mówiące między innymi o wrogim nastawieniu współosadzonych do Bartłomieja M.
– Nic mu nie grozi i nie jest prawdą, że współwięźniowie zachowywali się w sposób agresywny do mojego klienta. Pan Bartłomiej przebywa sam w celi – zapewnił.
Tarnowskie więzienie słynie z surowych warunków i sporego rygoru. Jak informuje „Super Express”, M. na śniadanie jada zupę mleczną z ryżem i serek. Obiad składa się natomiast z zupy i drugiego dania – kawałka mięsa lub jajka oraz ziemniaków i surówki. Na kolację znów serwowane są pieczywo i wędlina lub nabiał.