To, co przekazała Elisabeth Revol, nie wystarcza. Brakuje bardzo wielu szczegółów. Gdy minie trochę czasu, musi doprecyzować swoją historię – podkreśla w rozmowie z Onetem legendarny polski himalaista, Leszek Cichy. W rozmowie mówi też o akcji ratunkowej.
– To, co przekazała Revol, nie wystarcza. Brakuje bardzo wielu szczegółów. Francuzka skupiła się na samym Tomku i jego stanie, co jest oczywiście psychologicznie uzasadnione. Wciąż brakuje jednak odpowiedzi na kilka ważnych pytań. Wiadomo, że Revol potrzebny jest czas, musi ochłonąć i wszystko przemyśleć. Gdy to się stanie, francuska himalaistka musi doprecyzować swoją opowieść, kładąc nacisk na przebieg wyprawy, a nie na stan Tomka – mówi w wywiadzie dla Onetu Leszek Cichy. Rzeczywiście, w rozmowie z dziennikarzem francuskiej agencji prasowej AFP Elisabeth Revol dużo czasu poświęciła temu, jak wyglądały starania o ratunek dla Tomasza Mackiewicza.
Wzorcowa akcja
– Mówiło się, że akcję ratunkową mogła się rozpocząć wcześniej. Ale przecież od momentu wysłania przez Elisabeth sygnału o kłopotach trzeba było wykonać bardzo wiele telefonów. To i tak cud, że helikopter wystartował po 24 godzinach. Musimy pamiętać o tym, jakie są realia w Pakistanie. Tam nie ma instytucji czy organizacji, która odpowiada za tego typu akcje ratunkowe, jedyną opcją był helikopter wojskowy, a to z kolei implikowało specjalną procedurę. Nie można mieć do nikogo żadnych zastrzeżeń. Wszystko było robione „na gorąco”, szybciej nie dało się przeprowadzić tej akcji – przekonuje Leszek Cichy.
Legenda polskiego himalaizmu dodaje też, że wszystko zależało od pogody, która panowała w tamtym rejonie. – Mackiewicz i Revol musieli liczyć się z tym, że w sytuacji kryzysowej będzie problem z wysłaniem ratowników. Nawet gdyby od razu zorganizowano potrzebny sprzęt, wciąż wiele zależałoby przecież od pogody, która mogła całkowicie uniemożliwić start akcji – powiedział himalaista. Przypomnijmy, wczoraj polskie MSZ ogłosiło oficjalny koniec akcji ratunkowej. Uratowana Elisabeth Revol jest już we francuskim szpitalu, gdzie lekarze próbują uratować jej odmrożone kończyny.