Syn Sylwii Peretti, Patryk Peretti kilka tygodni temu zginał tragicznie w wypadku samochodowym w Krakowie. Wraz z nim zginęli trzej jego towarzysze. Okazało się, że kierowcą był syn gwiazdy programu „Królowe Życia”. Teraz o niemal miesiącu od tragedii sąsiedzi z miejscowości, w której mieszkali Peretti, zaczęli mówić o tym c tam się działo. Włos się jeży na głowie.
O wypadku w Krakowie huczy w całej Polsce. Syn gwiazdy programu „Królowe Życia”, Sylwii Peretti zginał powodując wypadek pod wpływem alkoholu. W trakcie pogrzebu mężczyzny konieczna była ochrona. Wszystko przez bardzo agresywne nastroje, które wybuchły w społeczeństwie z powodu tej tragedii.
Obawy rodziny kazały się uzasadnione, ponieważ niedługo po pogrzebie zdewastowano grób Patryka Peretti. Media wciąż donoszą o hejcie jaki wylewa się w stronę rodziny tragicznie zmarłego. Pisano, że Sylwia Peretti nie może spokojnie odwiedzić grobu syna. Dodatkowo zawiesiła swoją działalność w mediach społecznościowych.
Sąsiedzi Perettich zaczęli udzielać się w mediach społecznościowych mówiąc nieraz rzeczy, które przyprawiają o gęsią skórkę. Mnóstwo komentarzy pojawiło się na grupie na Facebooku „Wieliczanie i Wieliczka – Miasto Gmina Powiat”.
Sąsiedzi Peretti zaczęli mówić o tym co robił Patryk
To tylko niektóre z wypowiedzi jakie można tam znaleźć:
„Przykre to, ale widziałam nie raz jego wyczyny na drodze i to prędzej czy później musiało się tak skończyć…” – napisała sąsiadka.
Następnie dołączyła sąsiadka innej ofiary wypadku, w którym zginął Patryk Peretti:
„Oczywiście wielka strata. Młodzi ludzie. Ale też trzeba Państwu wiedzieć, że jeden z tych chłopców mieszkał niedaleko nas. Kto z okolic to wie o kim mowa. My mieszkamy w Strumianach. Szaleństwa samochodowe jakie wyczyniał, być może też z kolegami, były na porządku dziennym. Baliśmy się chodzić po chodniku np. podczas wieczornego spaceru z psem. Policja wielicka nie reagowała. Dobrze, że nikt z pieszych nie zginął, ścinanie zakrętów i jazda przeciwnym pasem raczej nie jest bezpieczna dla nikogo. Mam nadzieję niech to będzie przestroga dla innych, bo takich nieodpowiedzialnych kierowców jest w okolicy więcej” – napisała internautka.
„Problem jest od lat. Wiele osób się skarży włącznie z księdzem na Sierczy, który spać nie może” – udzielił wypowiedzi w Głosie Wielickim mieszkaniec sąsiadującej miejscowości.
„Patryk zawsze tak jeździł. Na Widoczku, pod BP na Wielickiej i Leroy Merlin. To była kwestia czasu, jak się rozbije. Teraz jest zdecydowanie ciszej. Myślę że on był prowodyrem, zabrakło go i na razie jest spokój, ale świat nie znosi pustki. Będzie zaraz inny” – wyznał inny sąsiad.
Co sądzicie na ten temat? Czy powinni w ten sposób mówić o zmarłym?
- 11-latek złowił rybę, gdy spojarzał co ma w pysku zaczął wrzeszczeć
- Karma dla psa – jak jest odpowiednia?