Wczoraj wydarzyło się to czego wszyscy obawialiśmy się od kilku miesięcy. W europarlamencie przegłosowano kontrowersyjną ustawę ACTA 2.0 co w praktyce oznacza to koniec wolnego internetu.
Przypomnijmy, że jedną z największych firm, która sprzeciwiała się wprowadzeniu dyrektywy był Google, który na działania anty ACTA wydał miliony. Nic to jednak nie dało, europosłowie postanowili zrobić ukłon w stronę dużych koncernów medialnych. Po raz kolejny zatem mogliśmy przekonać się, że działalność Unii nie jest czymś co ma służyć am – zwykłym ludziom mieszkającym w Europie.
Na długiej liście posłów, którzy przyczynili się swoim głosem do wprowadzenia w życie ACTA 2.0 byli również politycy z Polski. Przeważająca ilość nazwisk to przedstawiciele Platformy Obywatelskiej.
Zgodnie z dokumentami Parlamentu Europejskiego, za dyrektywą opowiedzieli się europosłowie: Danuta Huebner, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Barbara Kudrycka, Julia Pitera, Marek Plura, Bogdan Zdrojewski i Tadeusz Zwiefka.
Co to oznacza w praktyce?
Gdy ustawa wejdzie w życie, będziesz mógł otrzymywać informacje tylko od dużych koncernów medialnych, które w przeważającej większości są zależne od rządów poszczególnych państw. Mali, niezależni dziennikarze, vlogerzy, blogerzy będą wycinani z przestrzeni wirtualnej.
Aby zrozumieć o co chodzi należy przyjrzeć się bliżej punktowi 13 dyrektywy o prawach autorskich. Mówi on o konieczności monitorowania treści w internecie co w praktyce ma oznaczać uniemożliwienie działalności platform informacyjnych niezależnych wydawców. Dotknie to zarówno lewą jak i prawą stronę sceny politycznej.
Najbardziej narażone na działanie tego artykułu są takie platformy jak YouTube, Facebook czy Wykop.pl.
Artykuł nie określa, do jakiego stopnia treści mają być filtrowane i wymusza zbyt wielki poziom szczegółowości.Oznacza to, że wszelkie najchętniej oglądane przez internautów treści (recenzje filmów, kompilacje kłamstw zaprzeczających samym sobie polityków czy memy z cytatami) mogą już wkrótce być automatycznie banowane. Zatem niemal wszyscy twórcy tego typu treści będą zmuszeni zrezygnować ze swoich działań. – czytamy na otopress.pl
Właśnie otworzono furtkę do zawłaszczenia wolności słowa w internecie. Będziesz miał swoje zdanie i będziesz się chciał nim podzielić w sieci? Będziesz pisał niezgodnie z ogólnie „przyjętą normą”? Twoja opinia może nigdy nie dotrzeć do odbiorców.