
Od chwili, gdy Karol Nawrocki ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta, jego nazwisko nie schodzi z nagłówków. Jedni widzą w nim nową energię w polityce, inni – kontrowersyjnego następcę Andrzeja Dudy. Teraz znów stał się tematem numer jeden. Wszystko przez brak zgody na ujawnienie oświadczenia majątkowego, które powinno być dostępne publicznie.
Intensywny czas dla pary prezydenckiej
Ostatnie tygodnie były wyjątkowo pracowite dla Karola i Marty Nawrockich. Prezydent uczestniczył w licznych wizytach międzynarodowych – m.in. w Watykanie, Stanach Zjednoczonych i Estonii. Poruszał tam kwestie bezpieczeństwa, współpracy wojskowej i wspólnych inicjatyw w ramach NATO.
Pierwsza dama z kolei skupiła się na działaniach społecznych i charytatywnych. W jednym z wpisów podkreśliła, jak wiele dla nich znaczą spotkania z Polakami w kraju i za granicą.
„Dwa miesiące wśród Polek i Polaków – pełne ciepła, serdeczności i uśmiechu. Każde spotkanie jest dla mnie wyjątkową chwilą, która zostaje w sercu na długo. W Pałacu Prezydenckim mamy szczególne miejsce, gdzie kolekcjonujemy Wasze upominki i pamiątki. Razem z Karolem dziękujemy za każdy gest i każde dobre słowo” – napisała Marta Nawrocka.
Choć publiczne wystąpienia prezydenckiej pary spotykają się z sympatią części społeczeństwa, nie brakuje głosów krytycznych. Opozycja i media znów przypominają o sprawie majątku prezydenta.
Oświadczenie majątkowe Karola Nawrockiego
Zgodnie z obowiązującymi przepisami każdy prezydent przed objęciem urzędu musi złożyć oświadczenie majątkowe, które trafia do pierwszej Prezes Sądu Najwyższego. Dokument ten może być ujawniony publicznie tylko wtedy, gdy osoba składająca wyrazi na to pisemną zgodę.
Jak wynika z informacji przekazywanych przez Sąd Najwyższy, Karol Nawrocki oświadczenie majątkowe złożył, jednak nie dołączył zgody na jego publikację. Oznacza to, że społeczeństwo nie może zapoznać się z jego treścią, mimo że w przypadku poprzednich prezydentów dokumenty te były dostępne online.
Co wiadomo o majątku prezydenta?
Ostatnie znane dane pochodzą z okresu, gdy Nawrocki był prezesem Instytutu Pamięci Narodowej. W oświadczeniu obejmującym koniec 2024 roku zadeklarował 48 tys. zł oszczędności, współwłasność 57-metrowego mieszkania z siostrą, drugie mieszkanie o podobnej powierzchni – wspólne z żoną Martą – oraz kredyt hipoteczny w wysokości 220 tys. zł.
Najwięcej emocji wzbudził zakup 30-metrowej kawalerki od starszego mężczyzny, Jerzego Ż., przebywającego w domu pomocy społecznej. W trakcie kampanii, po medialnej burzy, nieruchomość ta została przekazana na cele charytatywne.
Brak zgody na publikację
Choć kancelaria prezydenta potwierdziła, że dokument został złożony, jego ujawnienie wciąż jest niemożliwe. Sąd Najwyższy wydał komunikat, w którym wyjaśniono, że nie otrzymał zgody prezydenta na upublicznienie oświadczenia.
„Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Karol Nawrocki nie złożył oświadczenia o wyrażeniu zgody na ujawnienie oświadczenia o stanie majątkowym za rok 2024” – przekazano.
Przedstawiciele kancelarii zapewniają jednak, że zgoda zostanie wydana, a oświadczenie zostanie wkrótce opublikowane. Do tego czasu opinia publiczna pozostaje w niepewności.
Stary temat w nowej odsłonie
To nie pierwszy raz, gdy sprawa majątku Karola Nawrockiego budzi kontrowersje. Jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej opozycja zarzucała mu brak przejrzystości i spóźnione ujawnianie danych finansowych. Wówczas po naciskach mediów prezydent zdecydował się na publikację oświadczenia z czasów, gdy kierował IPN-em.
Teraz, jako głowa państwa, ponownie musi zmierzyć się z oczekiwaniami dotyczącymi transparentności.
Choć dla jego zwolenników temat wydaje się rozdmuchany, krytycy twierdzą, że jawność finansów najważniejszych osób w państwie to kwestia zaufania publicznego i standard, którego nie można pomijać.
Czy dokument w końcu ujrzy światło dzienne?
Według zapowiedzi z Kancelarii Prezydenta, Karol Nawrocki ma zamiar wyrazić zgodę na publikację oświadczenia majątkowego w najbliższym czasie. Do momentu oficjalnego ujawnienia dokumentu, dyskusja na temat majątku prezydenta zapewne nie ucichnie.
Dla opinii publicznej to test wiarygodności i transparentności. Dla samego Nawrockiego – szansa, by raz na zawsze zamknąć temat, który od miesięcy powraca jak bumerang.