Ostre wystąpienie Bosaka w Sejmie: Krzysztof Bosak, kandydat Konfederacji dosadnie skomentował porozumienie Kaczyńskiego i Gowina.
Zobacz również: Szok! Doda zdobyła się na szczere wyznanie – chodzi o alkohol
Krzysztof Bosak nie zostawił suchej nitki na porozumieniu Jarosława Kaczyńskiego i Gowina, które dotyczy przesunięcia terminu wyborów. Z mównicy sejmowej padły bardzo ostre słowa. „Być może odpowiecie przed Trybunałem Stanu” – grzmiał Krzysztof Bosak..
Po długim okresie niepewności i oczekiwania podjęto decyzje o nawiązaniu współpracy pomiędzy Gowinem i Kaczyńskim. Po ogłoszeniu o przesunięciu wyborów prezydenckich zapadła jeszcze jedna. Ta o poparciu przez Jarosława Gowina ustawy o wyborach korespondencyjnych.
Czytaj też: Przepowiednie, które mówią o pandemii. To początek zagłady
„Okazuje się, że dwóch panów ustaliło, co nam ogłosi Sąd Najwyższy. Czy ktoś wyobraża sobie analogiczną sytuację w Kongresie Amerykańskim? Że dwóch kongresmenów wychodzi i powie, co ogłosi Sąd Najwyższy?”
– stwierdził Krzysztof Bosak w Sejmie.
Ostre wystąpienie Krzysztofa Bosaka w Sejmie
„Uczyniliście marionetkowymi ciała takie, jak Państwowa Komisja Wyborcza, prezydent, Trybunał Konstytucyjny, a teraz do marionetkowych ciał dołącza Sąd Najwyższy”
– dodał kandydat na prezydenta.
„To wszystko jest niepoważne. I tylko dlatego, że nie chcecie skorzystać z przepisów konstytucyjnych, pozwalających bez ani jednej ustawy, odsunąć wybory o 3 miesiące” – kontynuował Bosak. „Dlaczego to robicie? Odpowiedź jest prosta. Po to, aby podnieść poziom konfliktu politycznego. Cynicznie uważacie, że na tym skorzystacie”
– grzmiał bosak z mównicy sejmowej
„Cyniczna gra nastrojami, to gra wykraczająca poza standardy naszego ustroju, poza standardy przyzwoitości, poza standardy konstytucji, za co możecie i być może odpowiecie przed Trybunałem Stanu”
– podsumował Bosak.
Polecamy także:
Chylińska ujawniła długo skrywany sekret – ma chore dziecko?
UWAGA: Za dwa tygodnie już ich nie kupisz. Miliony Polaków załamanych
Zdjęcia satelitarne ujawniły sekret Kim Dzong Una. Mamy się bać?