Jackowski Znów wywołał poruszenie. Jedni słuchają z niepokojem, inni z dystansem. Krzysztof Jackowski, nazywany jasnowidzem z Człuchowa, w najnowszych wypowiedziach poszedł o krok dalej niż dotąd. Nie tylko snuje wizję świata po wielkich wstrząsach. Tym razem wskazał konkretne lata, w których jego zdaniem może dojść do globalnego konfliktu.
- Czytaj też: Ostry wpis Tuska postawił wszystkich na równe nogi. Tak potężnego ciosu się nie spodziewali
Krzysztof Jackowski – kim jest?
Krzysztof Jackowski od ponad trzech dekad funkcjonuje na styku mediów, intuicji i społecznych lęków. Jego nazwisko od lat budzi skrajne emocje. Dla jednych to człowiek obdarzony szczególnym darem. Dla innych postać stricte medialna, sprawnie operująca nastrojami niepokoju.
Popularność zdobył w latach 90., gdy media chętnie informowały o jego udziale w poszukiwaniach osób zaginionych. Z czasem stał się rozpoznawalny jako komentator wydarzeń społecznych i politycznych. Prawdziwy przełom przyniósł internet. Na YouTube zbudował własną przestrzeń przekazu, bez redakcyjnych filtrów.
- Zobacz także: Współpracownik Zełenskiego odnaleziony w Izraelu. Przerwał milczenie i wyznał całą prawdę
Jego styl jest charakterystyczny. Mówi potocznie. Często nieprecyzyjnie. Operuje obrazami, a nie faktami. To właśnie ta forma sprawia, że jego wypowiedzi są podatne na interpretacje i długo krążą w sieci. Jackowski nie ogłasza jednej prognozy. Buduje narrację. Odcinek po odcinku.
Trzy mocarstwa do 2050 roku
W najnowszych wypowiedziach Jackowski rysuje obraz świata po głębokiej przebudowie. Według niego do połowy XXI wieku dotychczasowy porządek polityczny ma się rozpaść. Państwa narodowe stracą znaczenie. Granice przestaną być kluczowe.
Jasnowidz twierdzi, że świat zostanie zdominowany przez trzy główne ośrodki władzy. Nie nazywa ich klasycznymi państwami. Mówi raczej o „rejonach” czy „obszarach”. W tej wizji Europa nie funkcjonuje już jako zbiór znanych nam krajów. Ma zostać sprowadzona do trzech dużych stref, ciągnących się m.in. przez obszar obecnej Polski aż po Grecję.
Podobnie opisuje przyszłość Stanów Zjednoczonych. W jego narracji Ameryka ulega drastycznemu ograniczeniu. Pojawia się symbol Nevady. Ma ona oznaczać resztkowość, pustkę i ogromną redukcję ludności. Jackowski wielokrotnie podkreśla, że „ludzi będzie znacznie mniej”.
To wizja skrajna. Apokaliptyczna. Opowiadana jednak w sposób, który wielu odbiorców odbiera jako sugestywny i niepokojąco spójny.
Jackowski podaje datę III wojny światowej
Największe poruszenie wywołał fragment dotyczący czasu. Krzysztof Jackowski wskazał, że globalny konflikt, który można nazwać III wojną światową, może rozpocząć się w latach 2028–2033.
W jego wizji ma to być wojna wieloośrodkowa. Po jednej stronie Rosja i Chiny. Po drugiej Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja. Konflikt nie ograniczy się do działań militarnych. Ma objąć gospodarkę, demografię i strukturę społeczną.
Jackowski sugeruje, że po tej wojnie świat nie wróci do dawnego kształtu. Ludzie nie będą mogli wrócić do swoich krajów. Pojęcie państwa straci sens. W jego narracji pojawia się też motyw celowego zmniejszania populacji, co ma stać się jednym z punktów zapalnych konfliktu.
To opowieść, która silnie oddziałuje na emocje. Łączy lęk przed wojną z nieufnością wobec elit i globalnych procesów. Sam Jackowski zastrzega jednak, że są to wizje. Nie prognozy naukowe. Podkreśla, że rzeczywistość może potoczyć się inaczej.
Dlaczego te słowa znów elektryzują?
Wypowiedzi Jackowskiego regularnie wracają do obiegu w momentach napięcia. Wojna w Ukrainie. Kryzysy gospodarcze. Niepewność polityczna. To właśnie wtedy jego narracje trafiają na podatny grunt.
Nie zmienia to faktu, że pozostają one w sferze intuicji i interpretacji. Dla części odbiorców są ostrzeżeniem. Dla innych formą emocjonalnego komentarza do świata, który i tak wydaje się chwiejny.
Jedno jest pewne. Gdy Krzysztof Jackowski podaje daty i mówi o wielkiej wojnie, internet znów wstrzymuje oddech.
