Współpracownik Zełenskiego odnaleziony w Izraelu. Przerwał milczenie i wyznał całą prawdę
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Uciekł z Ukrainy tuż przed ujawnieniem śledztwa. Dziś mówi o presji, medialnym linczu i zerwanych kontaktach z prezydentem. Tymur Mindicz, były bliski współpracownik Wołodymyra Zełenskiego, po raz pierwszy publicznie odniósł się do jednej z najpoważniejszych afer korupcyjnych, która wstrząsnęła ukraińskim sektorem energetycznym i politycznymi elitami.

Kim jest Tymur Mindicz i dlaczego jego nazwisko wróciło na nagłówki

Tymur Mindicz przez lata pozostawał w cieniu polityki, choć jego wpływy były powszechnie znane. To były właściciel studia telewizyjnego związanego z obozem władzy, uznawany za jednego z ludzi z najbliższego otoczenia Wołodymyr Zełenski.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Jego nazwisko pojawiło się w kontekście śledztwa dotyczącego wielkiej afery korupcyjnej w sektorze energetycznym Ukrainy, w ramach której – według ustaleń śledczych – miało dochodzić do systemowego pobierania łapówek od kontrahentów państwowych spółek.

Gdy sprawa wyszła na jaw, Mindicza nie było już w kraju.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Ucieczka do Izraela i pierwsze publiczne słowa

Dziennikarz portalu Ukrainska Prawda dotarł do Mindicza w jednym z izraelskich kurortów. To tam biznesmen po raz pierwszy zdecydował się zabrać głos.

Przypisują mi milion rzeczy, które nigdy się nie wydarzyły. Media już uczyniły ze mnie kozła ofiarnego – mówił, spacerując z reporterem po plaży.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Podkreślał, że nie zamierza komentować faktów objętych śledztwem, tłumacząc to obawą przed pogorszeniem swojej sytuacji prawnej. Jednocześnie zaznaczył, że zna byłego ministra energii, Herman Hałuszczenko, lecz – jak twierdzi – nigdy nie wydawał mu żadnych poleceń ani instrukcji.

„Dziś mogę być winny wszystkiego”

W rozmowie Mindicz nie ukrywał emocji. Mówił o ogromnej presji, w jakiej funkcjonuje w Izraelu, oraz o poczuciu całkowitego osamotnienia.

Nie jest to dla mnie najlepszy czas. Teraz mogę zostać oskarżony o wszystko. Dziś jestem winny wszystkiego – stwierdził wprost.

Zapewniał jednocześnie, że wierzy, iż z czasem prawda wyjdzie na jaw, a jego rola w aferze zostanie rzetelnie oceniona przez wymiar sprawiedliwości, a nie przez medialne nagłówki.

Zerwane kontakty z otoczeniem prezydenta

Jednym z najbardziej znaczących fragmentów rozmowy była kwestia relacji z najwyższymi władzami Ukrainy. Mindicz przyznał, że od dawna nie utrzymuje żadnych kontaktów ani z prezydentem, ani z szefem jego kancelarii, Andrij Jermak.

Rozmawiałem z Zełenskim dawno temu. Za jego prezydentury rzadko się komunikowaliśmy. Teraz nie komunikujemy się wcale – powiedział.

Te słowa tylko podsyciły spekulacje o tym, że sprawa Mindicza może mieć również wymiar polityczny, a jej konsekwencje sięgają znacznie wyżej niż sam sektor energetyczny.

Afera na szczytach władzy. Co ustalili śledczy

Śledztwo prowadzone przez NABU oraz Specjalną Prokuraturę Antykorupcyjną dotyczy zorganizowanej grupy przestępczej działającej w sektorze energetycznym.

Według ustaleń:

  • podejrzanych jest co najmniej siedem osób,

  • pięć zostało zatrzymanych,

  • łapówki miały wynosić od 10 do 15 procent wartości kontraktów,

  • przez nieformalny „back office” w centrum Kijowa miało zostać przepuszczone około 100 milionów dolarów.

Część środków – jak wynika z dokumentów – miała trafiać do byłego wicepremiera Ołeksij Czernyszow.

Sprawa, która ciąży nad Zełenskim

Afera odbiła się szerokim echem nie tylko w mediach, lecz także w sondażach. Oskarżenia i dymisje w strukturach państwowych poważnie nadwyrężyły wizerunek prezydenta Ukrainy, dla którego walka z korupcją była jednym z kluczowych haseł politycznych.

W tym kontekście wypowiedzi Mindicza – nawet jeśli obronne – stają się kolejnym elementem układanki, która wciąż nie została zamknięta. Sprawa pozostaje rozwojowa, a jej finał może mieć daleko idące konsekwencje polityczne i prawne.