
Choć Daniel Olbrychski jest dziś ikoną polskiego kina, nie zawsze cieszył się uznaniem widzów. Gdy w młodości został obsadzony w roli Kmicica w „Potopie”, spotkała go brutalna fala hejtu. W jednej z ostatnich rozmów opowiedział o wstrząsającej sytuacji, jaka spotkała go w warszawskim tramwaju. „Chciałem zrezygnować z tej roli” – przyznał szczerze.
Kariera Olbrychskiego pełna legendarnych ról
Daniel Olbrychski zadebiutował na wielkim ekranie już w 1963 roku, jeszcze jako student. Szybko zwrócił na siebie uwagę najważniejszych polskich reżyserów. Przełomem była rola Rafała Olbromskiego w „Popiołach” Andrzeja Wajdy. Potem przyszły kolejne: „Ziemia obiecana”, „Wesele”, „Panny z Wilka”, „Brzezina”, a także kultowa Trylogia – „Pan Wołodyjowski”, „Potop”, „Ogniem i mieczem”.
- Zobacz także: Polska 2050 ramię w ramię z Konfederacją i PiS. Tuskowi puściły nerwy i wywlekł coś czego może pożałować
Grał u boku Angeliny Jolie w hollywoodzkim „Salt”, pojawił się w „Polityce” Patryka Vegi, zasiadał w jury prestiżowych festiwali, a mimo 180 filmów na koncie wciąż podejmuje nowe aktorskie wyzwania. Ale za największymi sukcesami kryją się też bolesne wspomnienia.
„Nie będziemy jechać z tym ch***m”. Hejt na młodego Olbrychskiego
W rozmowie z Plejadą aktor wrócił pamięcią do lat 70., gdy został obsadzony jako Andrzej Kmicic. Decyzja Jerzego Hoffmana nie spodobała się części opinii publicznej. Wtedy w Polsce nie istniał jeszcze internetowy hejt, ale nienawiść potrafiła objawić się bezpośrednio.
„Nie będziemy jechać z tym skur***m, chm, co to chce grać Jędrka Kmicica – usłyszałem w tramwaju” – wspominał Olbrychski.
Jak przyznał, był w szoku. Zdarzało się, że ludzie celowo wysiadali z wagonu, by nie jechać z nim dalej. Tak bezpośrednia nienawiść doprowadziła do tego, że aktor naprawdę chciał zrezygnować z tej roli.
„Chciałem zrezygnować z grania Kmicica, bo trwała nagonka na moją osobę. Ludzie mi grozili, źle mnie traktowali, wszczynali protesty” – mówił.
Kirk Douglas zaproponował mu rolę w USA
Zanim Olbrychski podjął ostateczną decyzję, zadzwonił do swojego znajomego – legendarnego Kirka Douglasa. Hollywoodzki gwiazdor kilka tygodni wcześniej zaproponował mu rolę w swoim nowym filmie, ale Olbrychski odmówił ze względu na zdjęcia do „Potopu”.
Po incydencie w tramwaju postanowił zapytać, czy propozycja wciąż jest aktualna.
„Wyjaśniłem mu, że rozważam odejście z 'Potopu’, bo w kraju trwa nagonka. Ludzie mnie wyzywają, grożą, media szaleją. On wtedy zapytał: 'Czy czujesz, że dasz radę zagrać tę rolę?’ Odpowiedziałem, że tak. Że to rola napisana dla mnie” – wspominał Olbrychski.
Odpowiedź Douglasa zapadła mu w pamięć:
„Daniel, mogę ci tylko pozazdrościć. To niebywałe, że zawód aktora w twoim kraju wzbudza tak wielkie emocje. U mnie czasem ktoś napisze, że dobrze zagrałem, czasem że źle, ale nigdy cała Ameryka nie mówi o mojej roli jeszcze przed zdjęciami. Zagraj w tym filmie i rzuć ich na kolana”.
Jerzy Hoffman i Jerzy Wójcik stanęli za nim murem
Na szczęście Olbrychski nie został sam. Ogromne wsparcie okazał mu reżyser Jerzy Hoffman oraz operator Jerzy Wójcik. Obaj przekonywali go, że nikt inny nie nadaje się do roli Kmicica tak jak on. To ich determinacja sprawiła, że Olbrychski nie zrezygnował.
Dziś nikt nie ma wątpliwości, że była to jedna z najwybitniejszych ról w historii polskiego kina. Choć droga do niej była wyboista, Olbrychski rzucił publiczność na kolana – dokładnie tak, jak przewidział to Douglas.