Kamil Durczok były prowadzący programu informacyjnego stacji TVN „Fakty” oraz współpracownik Polsat News został ostatnio zatrzymany przez policję, w grę wchodził alkohol, dziennikarz prowadził auto mając prawie 3 promile we krwi i spowodował wypadek. W przeszłości Durczok był także podejrzewany o to, że zażywa narkotyki. Łukasz Bąk dziennikarz Gazety Prawnej, wysnuł zaskakująca hipotezę, uważa, że to nie Durczok prowadził auto w tamtej sytuacji.
Durczok, który dawniej prowadził główne wydanie programu informacyjnego „Fakty” w TVN oraz autorski program w Polsat News przed kilkoma dniami spowodował kolizję, policja podaje, że spożywał alkohol, miał aż 2,6 promila w wydychanym powietrzu. Dziennikarz wracał z nad morza i na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego na trasie A1 uderzył swoim BMW X6 M w jeden z pachołków rozdzielających jezdnie. Na szczęście nikomu nie stała się krzywda, ale Durczok został zatrzymany.
CZYTAJ TEŻ: Przerażający efekt serialu Czarnobyl HBO. To się w głowie nie mieści!
W przeszłości Kamil Durczok (kiedyś Fakty, TVN) miał już problemy z alkoholem, ale według ówczesnych doniesień magazyny Wprost, w grę wchodziły także narkotyki. Dziennikarz Gazety Prawnej, Łukasz Bąk wysnuł ciekawą hipotezę. Która oczywiście nie zwalnia z odpowiedzialności karnej Durczoka ale daje daje spojrzenie na tę sprawę z trochę innej strony.
Bąk w swoim artykule stwierdza, że stan w jakim znajdował się Kamil Durczok nie pozwalał mu na prowadzenie auta na tak długiej odległości, przejechał bez większych problemów odległość od morza, aż pod Piotrków Trybunalski. Łukasz Bąk twierdzi, że to nie Durczok prowadził.
Durczok pił alkohol ale nie kontrolował auta – o co chodzi?
„Technicznie rzecz biorąc, to nie on prowadził samochód. Robiły to za niego radary, kamery, siłowniki i komputer. Równie dobrze zatem za kierownicą mógł siedzieć pies Kamila – Dymitr. I też dojechałby do Piotrkowa”- napisał dziennikarz Gazety Prawnej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Doda miała wypadek podczas koncertu! Runęła z wysokości
Trzeba przyznać, że faktycznie BMW X6 M to auto niemal półautomatyczne. Na autostradzie z wszystkimi włączonymi systemami mógł pozwolić Durczokowi dojechać tak daleko. Inteligentny tempomat przyspieszał do zapisanej prędkości i zwalniał przed zbliżającymi się autami. System kontroli pasa ruchu utrzymywał go na prostej, jedyne co Durczok musiał robić to trzymać kierownicę, żeby auto wiedziało, że znajduje się w nim kierowca.
Problemy zaczęły się dopiero pod Piotrkowem Trybunalskim, gdzie trwa remont drogi. Dlatego systemy auta nie dały rady kontrolować sytuacji i oddały prowadzenie w ręce Kamila Durczoka, a ten spowodował kolizję.
źródło: Gazeta Prawna
POLECAMY: