Monika Miller przerwała milczenie: „Byłam bita i poniżana” Nikt nie miał pojęcia
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Monika Miller, wnuczka byłego premiera Leszka Millera, w szczerym i poruszającym wywiadzie dla „Vivy!” opowiedziała o traumatycznych doświadczeniach z dzieciństwa. 29-letnia aktorka i modelka wraca do czasów, gdy jako uczennica elitarnej szkoły musiała zmierzyć się z brutalną przemocą ze strony rówieśników.

Monika Miller: „Mój dziadek był premierem. Za to mnie nienawidzili”

Choć dziś Monika Miller jest osobą rozpoznawalną, aktywną w mediach i artystycznie spełnioną, jej dzieciństwo było pełne cierpienia. W rozmowie z Vivą! przyznała, że najtrudniejszym okresem w jej życiu były czasy szkolne.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Mój dziadek był wtedy premierem. Pewnie niektóre dzieci słyszały w domu niepochlebne komentarze na jego temat i przenosiły to na mnie. Strasznie ciężko mi było, kiedy jakiś dziennikarz ujawnił adres i nazwę szkoły, do której chodziłam – wyznała Monika.

Zdradziła, że w prywatnej szkole europejskiej, zamiast bezpieczeństwa i prestiżu, spotkała ją fala nienawiści, izolacji i przemocy.

Przemoc, która zostawiła blizny

Monika Miller mówi otwarcie: była wyśmiewana, zastraszana, fizycznie atakowana. Brak reakcji ze strony szkoły i najbliższego otoczenia pogłębiał jej samotność.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Mówili, że „mam ryj jak świnia”, że nikt mnie nigdy nie pokocha. Jeden chłopak powiedział: „Twoja matka cię nie kocha, a ojciec tylko w nocy”. Wtedy nie wytrzymałam. Uderzyłam go. Wybił sobie dwa zęby – wspomina dramatycznie.

Agresja rówieśników doprowadziła do tego, że Monika zaczęła unikać szkoły, samookaleczać się, wpadła w depresję. Mimo sygnałów alarmowych, nie przeniesiono jej do innej placówki. Jak przyznała, początek terapii w wieku 14 lat był dla niej momentem przełomowym.

Głos w sprawie, o której zbyt często się milczy

Monika Miller zdecydowała się opowiedzieć o swojej przeszłości nie po to, by szokować, ale by dać głos tym, którzy nadal cierpią w milczeniu. Przemoc rówieśnicza wciąż stanowi realny i powszechny problem w polskich szkołach – często lekceważony, zamiatany pod dywan, ignorowany przez dorosłych.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

To, że mówi o tym osoba publiczna, być może sprawi, że ktoś poczuje się mniej samotny. Może to uratuje komuś życie – mówią internauci, poruszeni jej relacją.

Potrzeba systemowej zmiany

Wyznanie Moniki Miller przypomina, że brak reakcji to także przemoc. Potrzebne są nie tylko kampanie społeczne, ale i realne działania na poziomie szkół, rodziców, instytucji publicznych.

Jej głos – mocny, szczery, pełen bólu, ale i siły – może stać się impulsem do zmiany. Bo nikt nie powinien być sam w cierpieniu. I nikt nie zasługuje na to, by być prześladowanym za to, kim jest – lub z kim jest spokrewniony.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});