
Od zakończenia drugiej tury wyborów prezydenckich minął ponad tydzień, a emocje wciąż nie opadają. Do Sądu Najwyższego wpłynęły setki protestów. Czy wybory naprawdę były uczciwe? Kto ma rację? I czy legalność decyzji sądu nie jest dziś sama w sobie kontrowersyjna?
Rekordowa liczba protestów wyborczych
Do 13 czerwca do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego wpłynęły już 434 protesty wyborcze. Jak dotąd rozpatrzono jedynie 22 z nich. W kilkunastu przypadkach wnioski zostały odrzucone, część połączono z innymi sprawami.
Co ważne, w 13 obwodowych komisjach wyborczych Sąd Najwyższy zarządził ponowne przeliczenie głosów, uznając, że zarzuty są na tyle poważne, by rozpatrywać je w trybie pilnym. Sąd ma siedem dni na analizę nowych wyników.
– Skala protestów jest bezprecedensowa. To dowód na to, że obywatele nie są pewni, czy ich głosy zostały policzone uczciwie – komentuje dr Anna Kurek, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak złożyć protest wyborczy?
Choć wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, protest wyborczy można złożyć tylko w formie papierowej – przesłanie go e-mailem, faksem lub przez ePUAP nie jest skuteczne. Dokument musi zawierać konkretne zarzuty, uzasadnienie i spełniać wymogi Kodeksu wyborczego.
Termin składania protestów mija 16 czerwca, co oznacza, że pozostało już tylko kilka dni. Protestować można zarówno przeciwko pierwszej turze (18 maja), jak i drugiej (1 czerwca).
Protest mogą złożyć także osoby przebywające za granicą – za pośrednictwem konsula lub kapitana statku, jeśli głosowały na pokładzie polskiej jednostki morskiej.
Czy Izba SN ma prawo orzekać?
Największe kontrowersje nie dotyczą samego faktu rozpatrywania protestów, ale legitymacji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Izba ta została powołana w 2018 roku przez rząd PiS, a od początku jej legalność była kwestionowana – m.in. przez Trybunał Sprawiedliwości UE i Europejski Trybunał Praw Człowieka.
– To ciało, którego status jako sądu w rozumieniu prawa UE jest niejasny. A skoro nie jest to niezależny sąd, jego orzeczenia mogą nie mieć mocy prawnej – ostrzega prof. Roman Wójcik, ekspert ds. wymiaru sprawiedliwości.
Z kolei I prezes Sądu Najwyższego, Małgorzata Manowska, broni izby i jej kompetencji:
– Kwestionowanie uprawnień izby to polityczna zagrywka, nie oparta na faktach prawnych – oświadczyła.
Co dalej? Społeczne napięcie rośnie
Z każdym dniem rośnie presja społeczna, by ujawnić więcej szczegółów dotyczących protestów oraz ewentualnych nieprawidłowości. W mediach społecznościowych mnożą się głosy domagające się niezależnego audytu wyborów.
Wciąż nie wiadomo, czy protesty wpłyną na ostateczny wynik wyborów. Jedno jest pewne – zaufanie do procesu wyborczego zostało poważnie nadszarpnięte, a kontrowersje wokół Izby SN tylko potęgują niepewność.