
Po raz pierwszy od ogłoszenia wyników wyborów Karol Nawrocki zasiadł przy stole obrad Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Jego obecność miała nie tylko proceduralny, ale również symboliczny charakter. Z jednej strony — zapowiedź płynnego przekazania władzy, z drugiej — pierwszy poważny test stylu nowej prezydentury.
Karol Nawrocki – nowy głos przy stole RBN
Środowe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego było wyjątkowe. Karol Nawrocki, jeszcze przed formalnym zaprzysiężeniem, został zaproszony przez prezydenta Andrzeja Dudę do wzięcia udziału w obradach. Oficjalnie — ze względu na wagę omawianych tematów. Nieoficjalnie — by wysłać jasny sygnał: czas na współpracę ponad podziałami.
Wśród tematów dominowało bezpieczeństwo energetyczne oraz nadchodzący szczyt NATO w Hadze. Udział prezydenta elekta miał pokazać, że niezależnie od politycznych różnic, sprawy bezpieczeństwa narodowego muszą pozostać priorytetem dla wszystkich stron sceny politycznej.
Symboliczna obecność, mocne gesty
Choć komunikaty po spotkaniu były oszczędne i utrzymane w protokolarnej tonacji, eksperci zwrócili uwagę na to, co działo się poza kamerami. Grzegorz Załuski, specjalista w zakresie mowy ciała, w rozmowie z „Faktem” przyjrzał się zachowaniu prezydenta elekta podczas powitań.
— „Widać było wyraźną różnicę w interakcjach. Z politykami prawej strony Nawrocki rozmawiał dłużej, uśmiechał się szczerzej, utrzymywał kontakt wzrokowy. Z Adrianem Zandbergiem powitanie było krótkie, niemal mechaniczne” — ocenił ekspert.
Załuski zwrócił też uwagę na tempo gestów i mimikę twarzy Nawrockiego — spokojną, ale wyraźnie odróżniającą się w zależności od rozmówcy. Zdaniem eksperta te niuanse mogą zdradzać przyszłe kierunki politycznych sympatii, a przynajmniej pokazywać, z kim nowy prezydent czuje się swobodniej.
Krok ku współpracy czy demonstracja siły?
Wystąpienie Nawrockiego na forum RBN nie przyniosło przełomowych deklaracji — i nic w tym dziwnego. Formuła spotkania, jak i konstytucyjny status prezydenta elekta, wymagały powściągliwości. Ale to nie słowa były tu najważniejsze. Liczyła się obecność — i sposób, w jaki została odegrana.
Nowy prezydent pokazał się jako człowiek grzeczny, opanowany, z dystansem. Nie unikał kontaktu z nikim, ale jasno sygnalizował swoje preferencje. Jak zauważają komentatorzy — to nie tyle brak neutralności, co świadoma gra symbolami. Nawrocki, jako były prezes IPN i historyk z wykształcenia, doskonale rozumie ich znaczenie.
Czego możemy się spodziewać po Nawrockim?
Jeśli środowe posiedzenie miało być pierwszym testem politycznego stylu Karola Nawrockiego, to jego wynik można uznać za celowy. Prezydent elekt zagrał bezpiecznie, ale nie bez wyrazistości. Zachował protokół, ale nie zrezygnował z subtelnych sygnałów, które odebrały zarówno media, jak i eksperci.
Czy to zapowiedź prezydentury silnej, ale wyważonej? Czy może wstęp do bardziej zdecydowanego kursu, w którym lojalność wobec jednej strony sceny politycznej będzie bardziej wyczuwalna?
Czas pokaże. Na razie jednak wiadomo jedno: Karol Nawrocki wchodzi na scenę nie tylko z tytułem prezydenta elekta, ale i z własnym, bardzo konkretnym sposobem bycia.