Od początku czerwca atmosfera wokół wyborów prezydenckich 2025 nie cichnie. Liczba protestów rośnie, a ujawnione przez Sąd Najwyższy protokoły z ponownego przeliczenia głosów w wybranych komisjach ujawniają niepokojące błędy. Czy mogą one wpłynąć na wynik wyborów?
Powtórne przeliczenia głosów – co się wydarzyło?
Sąd Najwyższy zarządził oględziny głosów w trzynastu okręgach wyborczych. Powód? Liczne zgłoszenia nieprawidłowości, w tym najbardziej bulwersujące – przypisanie głosów nie temu kandydatowi, co trzeba. Portal money.pl uzyskał dostęp do protokołów z ośmiu z tych komisji. To, co znaleziono, niepokoi.
- Zobacz również: Zaprzysiężenie Nawrockiego zagrożone? „Nie widzę podstaw”
W niektórych komisjach doszło do tak rażących błędów, że całkowicie odwrócono wyniki – kandydatowi wspieranemu przez PiS, Karolowi Nawrockiemu, przypisano głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego. I odwrotnie.
Głos na Trzaskowskiego? W protokole przypisany Nawrockiemu
W Krakowie, Grudziądzu, Brześciu Kujawskim czy Gdańsku, analiza ponownych przeliczeń ujawnia rozbieżności sięgające setek głosów. Przykład? Komisja nr 95 w Krakowie. W oficjalnym protokole: Nawrocki – 1132, Trzaskowski – 540. Po weryfikacji: dokładnie odwrotnie.
W Grudziądzu i Mińsku Mazowieckim również stwierdzono, że wynik protokołu różnił się od realnie oddanych głosów. W Bielsku-Białej z kolei błędnie zaliczono część głosów na Trzaskowskiego jako te oddane na jego rywala. Były też miejsca, jak Kamienna Góra, gdzie głosy „zmiksowano” – w pakiecie przypisanym Nawrockiemu znaleziono dziesiątki głosów na jego kontrkandydata.
W sumie w przedstawionych przypadkach Rafał Trzaskowski miał otrzymać aż 1670 głosów więcej, niż wskazywały na to pierwotne protokoły. Dla porównania, różnica między kandydatami w II turze wynosiła ok. 370 tys. głosów.
Tusk reaguje. SN też nie składa broni
Donald Tusk apeluje o pełne przeliczenie głosów w każdej komisji, wobec której zgłoszono protest. – Oczekuję, że tam, gdzie są jakiekolwiek uzasadnione wątpliwości, głosy zostaną ponownie przeliczone – mówił premier.
Sąd Najwyższy ma czas do 2 lipca, aby podjąć decyzję o ważności wyborów. Rzecznik SN, sędzia Aleksander Stępkowski, przekazał, że liczba protestów może przekroczyć 50 tysięcy. Większość z nich – jak zaznaczył – opiera się jednak na medialnych doniesieniach, a nie na konkretnych danych z komisji.
Co dalej z wyborami?
Część opinii publicznej niepokoją błędy i możliwa skala nieprawidłowości. Inni – jak choćby OKW w Mińsku Mazowieckim – twierdzą, że nawet jeśli błędy się potwierdzą, nie wpłyną na końcowy wynik.
Ale sprawa przeliczeń wywołała efekt domina. Bo jeśli dziś mówimy o błędach rzędu tysięcy głosów, a liczba protestów sięga dziesiątek tysięcy, to pytanie brzmi: jak głęboko sięga problem?
