Kary więzienia za szybką jazdę? Media wywołały chaos – jest inaczej niż wszyscy sądzili
Mandat za korzystanie z Google Maps bądź systemu Yanosik? Na to wygląda, ustalono że tak dokładne ostrzeżenie o fotoradarach jest niezgodne z prawem/ screen YouTube
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Po piątkowym głosowaniu w Sejmie przez media przetoczyła się lawina informacji o rzekomym więzieniu za samo przekroczenie prędkości. Wieści były głośne, dlatego wzbudziły ogromne emocje. Kierowcy zaczęli pytać, czy za jazdę 120 km/h tam, gdzie wolno 70, można trafić do celi.

Resort Sprawiedliwości musiał więc zareagować. Ministerstwo wydało jasne sprostowanie, ponieważ — jak podkreślono — nowe prawo wygląda zupełnie inaczej, niż przedstawiały to niektóre portale.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Za co naprawdę grozi więzienie? Trzeba spełnić trzy warunki naraz

Nowy art. 178d kodeksu karnego nie karze za zwykłą jazdę zbyt szybko. Przewiduje on karę od 3 miesięcy do 5 lat więzienia tylko wtedy, gdy kierowca spełni wszystkie trzy przesłanki jednocześnie.

Chodzi o sytuację, w której:

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
  • prowadzi pojazd z rażąco nadmierną prędkością,

  • rażąco narusza inne zasady ruchu drogowego,

  • naraża innego człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

Dopiero połączenie tych trzech elementów daje podstawę do uznania czynu za przestępstwo. Dlatego samo przekroczenie prędkości — nawet duże — nie wystarczy.

Dlaczego wybuchła panika? Winne stare zapisy i mylące komunikaty

Mimo sprostowania chaos nie zniknął. Działo się tak, ponieważ wcześniejsza wersja projektu faktycznie zakładała więzienie za „dwukrotne przekroczenie prędkości”. To właśnie ta wersja stała się bazą dla wielu publikacji, które — jak podkreślają eksperci — nie odzwierciedlały już ostatecznego kształtu przepisu.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Co więcej, na stronach sejmowych przez kilka dni brakowało finalnego tekstu ustawy. Ta luka informacyjna sprawiła, że w internecie zaczęto powielać nieaktualne treści. Część mediów nie poczekała na oficjalny druk, dlatego powstało wrażenie, że Sejm utrzymał najostrzejsze propozycje.

„Rażące przekroczenie prędkości”. Bez konkretów, za to z dużą swobodą dla sądów

Największe kontrowersje budzi fakt, że ustawa nie definiuje, czym jest „rażące przekroczenie prędkości”. To oznacza, że policjant oraz sąd będą oceniać tę kwestię indywidualnie. Dlatego właśnie nie ma żadnych sztywnych widełek typu „+50%” czy „dwukrotność limitu”.

Taka konstrukcja budzi emocje, ponieważ daje organom ścigania spore pole do interpretacji. Jednocześnie resort zwraca uwagę, że zmiana ma służyć karaniu sytuacji skrajnie niebezpiecznych, a nie zwykłych wykroczeń.

Sedno sprawy: więzienie nie za prędkość, lecz za realne zagrożenie życia

Po całej serii medialnych przekłamań kierowcy mogą odetchnąć — jednak tylko częściowo.

Nowe prawo nie dotyczy typowych wykroczeń. Dotyczy wyłącznie tych przypadków, w których kierowca:

  • jedzie skrajnie za szybko,

  • łamanie zasad jest oczywiste,

  • a jego zachowanie bezpośrednio zagraża komuś życiem.

To oznacza, że kierowca nie trafi za kratki za jazdę 160 km/h na ekspresówce. Trafi tam tylko wtedy, gdy przy tej prędkości np. wyprzedzi na podwójnej ciągłej, ominię sygnalizację świetlną, wpadnie na przejście dla pieszych i o mało nie potrąci człowieka.

Nowe przepisy mają więc karać piratów drogowych, a nie zwykłych kierowców.