
Były prezydent Bronisław Komorowski ostro skrytykował prezydenta elekta Karola Nawrockiego za deklarację, którą złożył jeszcze przed wyborami – obietnicę, że nie podpisze ratyfikacji akcesji Ukrainy do NATO. Komorowski nazwał to „pierwszym błędem” nowego prezydenta i ostrzegł, że takie zobowiązanie może mieć poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa Polski.
Kontrowersyjna obietnica przed wyborami
Komorowski przypomniał, że Karol Nawrocki miał zapewnić Sławomira Mentzena, iż nie poprze ustawy ratyfikacyjnej członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim. Zdaniem byłego prezydenta, takie stanowisko to poważna słabość w polityce międzynarodowej, mogąca osłabić pozycję Polski na arenie międzynarodowej.
– Powiedzmy wprost, to było zadanie pana prezydenta Andrzeja Dudy. On powinien to organizować, inicjować i położyć na stole uzgodniony tekst dokumentów strategicznych, z których wynika, jaka armia jest nam potrzebna, ile trzeba na nią wydać pieniędzy, jak ukształtować system obronny, jakie zakupy zbrojeniowe robić – podkreślił Komorowski, dodając, że brak takiego dokumentu powodował, iż modernizacja armii była prowadzona bez spójnego planu.
„Polski kundlizm” – mocne słowa Komorowskiego
W rozmowie w ramach podcastu „Fronty Wojny” były prezydent użył mocnego określenia „polski kundlizm”, odnosząc się do zobowiązania Nawrockiego. Jak stwierdził, jeśli Zachód – a szczególnie Donald Trump – przystanie na łagodniejsze warunki członkostwa Ukrainy w NATO, nowy prezydent może postawić interesy Kijowa wyżej niż polskie bezpieczeństwo.
– Widać tu polski kundlizm. Nie będę się zakładał, ale jest duże prawdopodobieństwo, że jak prezydent Donald Trump zgodzi się na zapis, że nie będzie twardych ograniczeń, jeśli chodzi o członkostwo Ukrainy w NATO, to znowu niektórzy politycy PiS-u będą na pierwszym miejscu stawiali kwestię członkostwa Ukrainy w NATO – ocenił Komorowski.
Brak strategii to „jazda na gapę”
Komorowski zaznaczył, że prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych ma kluczowy wpływ na kształtowanie polityki obronnej. Podkreślił, że od czasów strategii przygotowanej przez gen. Stanisława Kozieja Polska nie ma aktualnego dokumentu strategicznego.
– Od tamtej pory politycznie jedziemy na gapę – stwierdził były prezydent, dodając, że w obecnej sytuacji geopolitycznej jest to ryzyko, na które państwo nie powinno sobie pozwolić.