Mariusz Max Kolonko to były korespondent TVP w Stanach Zjednoczonych. Dziennikarz przez ostatnie lata pracuje na własny rachunek prowadząc kanał i telewizję internetową. W ostatnim czasie Kolonko wpadł również na pomysł założenia partii (Revolution), lecz ta koncepcja w ostatecznym rozrachunku okazała się być kompletnym niewypałem. Mariusz Max Kolonko nie zarejestrował ani jednej listy wyborczej, a na dodatek jego formacja została okrzyknięta mianem sekty. Jak jest w rzeczywistości?
CZYTAJ TEŻ: Napięcie rośnie! Czy Kurdej Szatan sobie z tym poradzi?
– Czy Revolution to sekta? Czym dłużej o tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że tak (…) Max nas urabiał wszystkich po kolei mówiąc np. że jest nas 2 mln. To ostatecznie okazało się zwykłą bzdurą (…) np. jeśli ktoś śledzi jego Facebooka i Youtube’a, to jest liczony jako dwie osoby – mówi Stalka. Dalej opowiada, że sympatycy ruchu są traktowani jako „żołnierze”.
Mariusz Max Kolonko chciał założyć partię, teraz będzie miał problemy?
– Okazało się, że mamy być jakimiś żołnierzami w jakimś wojsku, gdzie słowo ostateczne ma wyłącznie generał (…) nie mogliśmy powiedzieć, co my uważamy. Wszystkie osoby, które tak robiły, zostały usuwane z grupy, wyrzucane i na koniec okrzyknięte nielojalnymi i osobami, które przyszły z ubecji – opisuje rozmówca Radia WNET. Działacz stwierdza wprost, że czuje się oszukany.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szpakowi puściły nerwy! Takiej awantury w The Voice of Poland jeszcze nie było
źródło: DoRzeczy
POLECAMY: