
Zapowiedź pilnego posiedzenia Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie błędów w zliczaniu głosów wzbudziła ogromne emocje. Ostatecznie nie doszło do formalnych obrad – zamiast nich odbyło się jedynie robocze spotkanie. Członek PKW Ryszard Kalisz nie kryje rozczarowania. W tle pozostają pytania o przejrzystość procedur i prawidłowość wyniku wyborów prezydenckich.
Zamieszanie wokół posiedzenia PKW. Była zapowiedź, był chaos
Jeszcze w sobotę 7 czerwca Ryszard Kalisz ogłosił w serwisie X, że posiedzenie PKW odbędzie się 9 czerwca o godz. 17:00 i dotyczyć będzie wpisów błędnych danych w protokołach Obwodowych Komisji Wyborczych. Tymczasem w poniedziałek po południu Krajowe Biuro Wyborcze poinformowało, że… posiedzenie się nie odbędzie.
– Uprzejmie informujemy, że w dniu dzisiejszym nie odbywa się Posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej – przekazano bez wyjaśnień.
Dopiero później okazało się, że zamiast formalnego posiedzenia odbyło się organizacyjne zebranie członków PKW. Ryszard Kalisz nie ukrywał zaskoczenia:
– Wnioskowałem o posiedzenie i dostałem informację, że będzie. Potem usłyszałem w mediach, że jednak nie będzie. Ostatecznie odbyło się zebranie członków. Sytuacja jest nieprzejrzysta – powiedział tuż przed spotkaniem.
Kalisz apeluje o uczciwość. „Nie możemy tej sytuacji zostawić”
Członek PKW, były minister spraw wewnętrznych, od początku sygnalizował problem nieprawidłowo przypisanych głosów w kilkunastu komisjach w kraju. Najgłośniejsze przypadki to m.in. Obwodowa Komisja Wyborcza nr 95 w Krakowie i komisja w Grudziądzu. W obu przypadkach doszło do zamiany wyników Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego.
– To nie jest podważanie wyborów, to troska o rzetelność sprawozdania. PKW ma obowiązek zawrzeć w nim prawdę – podkreślił Kalisz.
Jak zaznaczył, problem polega na tym, że członkowie PKW mają głosować nad przyjęciem sprawozdania, nie mając pełnej dokumentacji, a jedynie doniesienia medialne. Dlatego Kalisz zaapelował, by Krajowe Biuro Wyborcze przygotowało rzetelny materiał.
Sprawozdanie PKW i 28 protestów w rękach Sądu Najwyższego
Do 16 czerwca Państwowa Komisja Wyborcza ma czas na przekazanie sprawozdania do Sądu Najwyższego i marszałka Sejmu. To właśnie SN, po rozpatrzeniu protestów wyborczych, zadecyduje o ważności wyborów prezydenckich.
Dotąd do Sądu wpłynęło 28 protestów wyborczych, ale liczba ta może wzrosnąć. Jak poinformowała PAP, pierwsze dwa wnioski zostaną rozpatrzone już we wtorek przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Orzeczenie o ważności wyborów ma zapaść najpóźniej 2 lipca.
– Cały problem polega na tym, że musimy działać w przejrzysty sposób. Nie można opierać się wyłącznie na szumie medialnym – zaznaczył Kalisz.