
Prof. Grzegorz Żmij ujawnia kulisy swojej decyzji o zabraniu głosu. Odsunięty od rozpoznawania spraw wyborczych, sędzia SN nie ma wątpliwości – to kara za stawianie pytań, których wielu się boi. Jego wypowiedź może wstrząsnąć opinią publiczną.
- Czytaj również: Prokuratura ujawniła wstrząsające fakty. Nie do wiary co znaleziono w złożonych głosach w II turze
Sędzia odsunięty. „To sprzeczne z konstytucją i prawem”
Dwa zarządzenia prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego wystarczyły, by prof. Grzegorz Żmij z dnia na dzień został wyłączony z rozpoznawania spraw wyborczych. Choć w oczach niektórych to tylko organizacyjna decyzja, dla samego zainteresowanego sytuacja jest jasna: to próba wyciszenia niewygodnego głosu.
- Zobacz także: Nowe mieszkanie powyżej 70 metrów kwadratowych w Białymstoku i okolicach. Gdzie takiego szukać?
– Potwierdzam, zostałem odsunięty. Zarządzenia wydają się stać w sprzeczności z konstytucją, ustawą o SN i regulaminem, który nakazuje, by sprawy przydzielać zgodnie z kolejnością wpływu – powiedział Żmij w rozmowie z Onetem.
Sędzia nie ukrywa, że sytuacja go nie zaskoczyła. Już wcześniej jego aktywność i otwarte wypowiedzi były źródłem napięć wewnątrz Sądu Najwyższego.
Sędzia odpowiada rzecznikowi SN. „To przekroczenie granic”
Dodatkowe napięcie wywołały niedawne słowa rzecznika Sądu Najwyższego, prof. Aleksandra Stępkowskiego, który zasugerował, że sędziowie niezadowoleni z reguł funkcjonowania Izby powinni po prostu odejść. Dla Żmija to jawna próba pozbycia się ludzi niewygodnych systemowi.
– Te słowa są bardzo ostre i można je określić jako przekraczające pewne granice – zaznaczył.
Jak dodał, sugestie o jego odejściu pojawiały się już wcześniej. Dodał, że obecnie toczy się wobec niego wiele postępowań dyscyplinarnych, które odbiera jako element szerszej strategii nacisku.
„Nie mogę milczeć”. Apel o zmiany systemowe
Sędzia Grzegorz Żmij nie zamierza się wycofywać. Wręcz przeciwnie – jego wypowiedzi stają się coraz bardziej stanowcze. W jego ocenie obecna sytuacja w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej to zagrożenie nie tylko dla niezależności sądów, ale także dla pozycji Polski w strukturach UE.
– Cała klasa polityczna powinna jak najszybciej dostrzec ten problem i przeprowadzić reformę – apelował sędzia.
Jak ostrzega, jeśli nic się nie zmieni, każda kolejna decyzja wydana przez tę Izbę może być podważana na poziomie krajowym i międzynarodowym. To z kolei grozi chaosem prawnym i utratą zaufania do państwa.
Polityka w togach?
Sprawa sędziego Grzegorza Żmija staje się kolejnym symbolem napięć między instytucjami państwa a sędziami, którzy nie godzą się na milczenie. Jego przypadek może okazać się przełomowy dla debaty o roli Sądu Najwyższego. To rzecz o granicach lojalności sędziów wobec systemu oraz o tym, gdzie kończy się niezależność, a zaczyna polityka.