Czy prezydent Karol Nawrocki chce być głową państwa czy liderem opozycji wobec rządu Donalda Tuska? To pytanie, które w ostatnich dniach wybrzmiewa coraz mocniej – zwłaszcza po słowach senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego, który w programie „Express Biedrzyckiej” nie zostawił na prezydencie suchej nitki.
Kwiatkowski bez ogródek: „Niech złoży urząd”
W czwartek, 13 listopada, senator KO ostro skomentował ostatnie wystąpienia Karola Nawrockiego, które – jego zdaniem – coraz częściej przypominają polityczne manifesty, a nie słowa głowy państwa.
– Jeżeli prezydent Nawrocki chce być liderem opozycji, to niech złoży urząd i rzuci rękawicę Jarosławowi Kaczyńskiemu. Dziś jest głową państwa, a nie liderem partii – powiedział Kwiatkowski w rozmowie z „Super Expressem”.
Polityk nie ukrywał, że decyzja prezydenta o odmowie nominacji 46 sędziów była – jego zdaniem – politycznym gestem, a nie działaniem w granicach konstytucyjnej prerogatywy.
– To nie była decyzja prawna, tylko czysto polityczna. Prezydent zachowuje się jak partyjny trybun, a nie jak arbiter państwa – dodał senator.
Decyzja, która wstrząsnęła sceną polityczną
12 listopada prezydent Karol Nawrocki ogłosił, że odmawia powołania 46 sędziów, tłumacząc to ochroną porządku konstytucyjnego i odpowiedzialnością za państwo. W Pałacu Prezydenckim podkreślano, że była to decyzja zgodna z konstytucją i przysługującą mu prerogatywą.
Jednak polityczna reakcja była natychmiastowa. Rząd i parlamentarzyści koalicji rządzącej uznali krok prezydenta za nadużycie kompetencji. Dla opozycji z kolei był to dowód na to, że Nawrocki nie zamierza być jedynie ceremonialną głową państwa, lecz aktywnym graczem w sporach o wymiar sprawiedliwości.
„Pałac nie jest partyjną trybuną”
Kwiatkowski zwrócił uwagę, że Nawrocki został wybrany z minimalną przewagą – zdobył 50,89 proc. głosów w drugiej turze. Taki wynik – zdaniem senatora – powinien skłaniać do szukania porozumienia, a nie do eskalowania konfliktu.
– Prezydent powinien być arbitrem, a nie zawodnikiem. Pałac Prezydencki to nie mównica opozycji – podkreślił były minister sprawiedliwości i prezes NIK.
Polityczny skutek uboczny
Decyzja w sprawie sędziów i jej publiczne uzasadnienie sprawiły, że Nawrocki stał się jednym z najgłośniejszych krytyków rządu. W ostatnich tygodniach jego przemówienia i oświadczenia coraz częściej pojawiają się w tonie opozycyjnej narracji.
Według nieoficjalnych informacji część polityków Prawa i Sprawiedliwości wcale nie jest zachwycona tak twardą retoryką prezydenta. Obawiają się, że zaczyna on zagarniać medialną uwagę kosztem samej partii.
– Gdy głowa państwa mówi ostrzej niż partyjni liderzy, to PiS zaczyna tracić tlen. A prezydent zyskuje twarz polityka walczącego – niekoniecznie arbitra – komentuje jeden z polityków centroprawicy.
Prezydent między arbitrem a wojownikiem
Słowa Kwiatkowskiego wpisują się w szerszy trend narastającego napięcia między rządem a Pałacem Prezydenckim. Jeśli Nawrocki nadal będzie blokować ustawy i otwarcie krytykować działania Donalda Tuska, w praktyce stanie się nieformalnym liderem opozycji.
Tyle że – jak zauważył senator – nie da się być jednocześnie prezydentem wszystkich Polaków i politykiem prowadzącym partyjną walkę.
– Nie można siedzieć w Pałacu i jednocześnie prowadzić kampanię z opozycyjnych barykad. Trzeba wybrać: albo prezydentura, albo polityczna walka – podsumował Krzysztof Kwiatkowski.
