
Magdalena Środa nie przebierała w słowach po ostatnich zmianach w rządzie Donalda Tuska. W emocjonalnym wpisie nazwała premiera „głupim dziadem” i zarzuciła mu polityczny cynizm oraz zdradę wartości, które były ważne dla kobiet i społeczności LGBT.
Środa: „Tusk jest głupim dziadem”
W opublikowanym w mediach społecznościowych wpisie prof. Magdalena Środa ostro skrytykowała rekonstrukcję rządu, a zwłaszcza likwidację Ministerstwa Równości, którym kierowała Katarzyna Kotula. Filozofka nie ukrywa rozczarowania i wprost pisze:
– Tusk jest jednak głupim dziadem (przypominam, że „dziad” to kategoria socjologiczna), ale naprawdę głupim – zaczęła.
„Kotula była bezkosztowa, ale i tak ją wyrzucono”
Była pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Katarzyna Kotula została pozbawiona funkcji w wyniku decyzji Donalda Tuska o „odchudzeniu rządu”. Środa twierdzi jednak, że likwidacja resortu miała charakter czysto symboliczny i ideowy, bo Kotula i tak nie otrzymała żadnych realnych narzędzi do działania:
– Nie dano jej środków, nie dano ludzi do pracy, nie dano żadnej władzy, miała kilka małych pomieszczeń na poddaszu i tysiące spraw związanych z dyskryminacją – wylicza oburzona Środa.
I dodaje:
– Przede wszystkim miała takich pełnych hipokryzji i cynizmu kościółkowych polityków jak Kosiniak-Kamysz czy Hołownia (nie mówiąc o PiSie, do którego wkrótce zapewne dołączą), którzy stawiali veto wszystkim jej interwencjom i równościowym pomysłom.
„Stracił resztki zaufania kobiet i LGBT”
Zdaniem Magdaleny Środy, Donald Tusk zaprzepaścił ostatnie ślady zaufania, jakim darzyły go środowiska kobiece, feministyczne i mniejszościowe:
– Tusk nie odchudził rządu z tego ministerstwa, tylko stracił resztki zaufania środowisk kobiecych i LGBT. Głupi, głupi dziad! – pisze bez ogródek.
Na zakończenie gorzko konstatuje:
– A to, że innego [polityka] nie mamy, świadczy o wielkiej mizerii polskiej polityki.
Równość jako koszt zbędny? Decyzja Tuska budzi kontrowersje
Decyzja o likwidacji resortu równości wywołała poruszenie wśród organizacji społecznych, aktywistów i komentatorów politycznych. Wielu z nich podkreśla, że choć ministerstwo nie miało dużego budżetu ani władzy decyzyjnej, jego istnienie miało ogromne znaczenie symboliczne.
– To nie była zmiana dla oszczędności. To polityczny sygnał: nie jesteście dla nas priorytetem – napisała w jednym z komentarzy działaczka feministyczna z Warszawy.