
Już za kilka dni oczy całej Polski zwrócą się na Waszyngton. Prezydent Karol Nawrocki uda się do Stanów Zjednoczonych, by spotkać się z Donaldem Trumpem. Wizyta, która miała być prestiżowym wydarzeniem w polityce międzynarodowej, jeszcze przed rozpoczęciem stała się źródłem ostrego sporu między Pałacem Prezydenckim a rządem.
Notatka, która wywołała kryzys
Atmosferę podgrzała notatka przygotowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Dokument liczył zaledwie półtorej strony i wskazywał, jakie kwestie prezydent powinien poruszyć w rozmowie z Trumpem, a jakich tematów unikać.
Znalazł się w nim m.in. zapis, że „rezultaty rozmów powinny w sposób jednoznaczny potwierdzić stabilny, ponadpartyjny i niezmienny od 35 lat charakter poparcia politycznego oraz społecznego w Polsce dla pomyślnego rozwoju strategicznych i przyjacielskich relacji RP z USA”.
Choć brzmiało to jak deklaracja sojuszu, dokument wywołał konsternację i oskarżenia o próbę narzucenia prezydentowi instrukcji.
Pałac Prezydencki uderza w MSZ
Reakcja Kancelarii Prezydenta była natychmiastowa i bardzo ostra.
– „Instrukcje, które można by potraktować jako żart, nie są poważnym materiałem dla głowy państwa” – stwierdził rzecznik Rafał Leśkiewicz w telewizji wPolsce24.
Jeszcze mocniej wypowiedział się szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz:
– „Półtorej strony A4 jak na całodniową wizytę w Waszyngtonie nie wygląda na to, aby rząd miał bardzo dużo do powiedzenia” – ironizował.
Słowa te sprawiły, że spór nabrał medialnego rozgłosu i szybko stał się tematem numer jeden w krajowej debacie politycznej.
MSZ odpowiada i przypomina o konstytucji
Rząd nie pozostał dłużny. Rzecznik resortu, Paweł Wroński, bronił dokumentu, podkreślając, że to oficjalne stanowisko państwa, które z definicji musi być skrótowe.
– „Prezydent otrzymuje wytyczne i wskazówki od rządu przed wizytami zagranicznymi, ponieważ nie może być dwóch polityk zagranicznych państwa. Konstytucja stanowi, że prezydent reprezentuje Polskę, ale przedstawia stanowisko rządu” – zaznaczył.
MSZ przypomniało także, że przygotowało wielostronicowe materiały merytoryczne dla prezydenta, a dokument, który wyciekł, był tylko częścią pakietu.
Polityczne napięcie przed wizytą
Do sporu odniósł się również szef Kancelarii Prezydenta, Zbigniew Bogucki, który mówił półżartem:
– „Mieczy ci u nas dostatek, ale i te przyjmiemy. Tylko nazywanie czegoś, co wysyła się do prezydenta Rzeczypospolitej, instrukcjami, jest pomyłką, taką dyplomatyczną pomyłką”.
Cała sytuacja ujawnia poważny problem – brak jedności między rządem a prezydentem w sprawach dyplomacji. Tymczasem wizyta Karola Nawrockiego w Waszyngtonie miała być dowodem siły polsko-amerykańskiego sojuszu i momentem prestiżowym dla nowego prezydenta.
Teraz na wydarzenie pada cień sporów, które mogą osłabić przekaz wizyty i postawić pytanie: czy Polska mówi jednym głosem na arenie międzynarodowej?