„Kamienica Kryminałów” w Lublinie okiem sąsiada… [NASZ WYWIAD]

Z Jackiem Lakomym, zarządcą kamienic przy ul. Grodzka 16 i Rybnej 11 w Lublinie rozmawia red. Agnieszka Winnik

W ostatnim czasie coraz głośniej mówi się o „Kamienicy Kryminałów” na lubelskim Starym Mieście. Inwestycja ma wielu entuzjastów, ale także sporą rzeszę krytyków, ze względu na estetykę i gabarytowość budynku, wpływające negatywnie na  ład przestrzenny zabytkowej okolicy. Jako zarządca parceli sąsiadującej z inwestycją, miał pan możliwość wglądu w dokumentację budowlaną, z racji sąsiedztwa był pan naocznym świadkiem prowadzonych robót budowlanych.  Jest pan przekonany o tym, że zgłoszenie przez inwestora zamiennego projektu było próbą legalizacji samowoli budowlanej. Dlaczego?

Pierwotny projekt „Kamienicy Kryminałów” znacząco zmienił dotychczasowy charakter całego budynku znajdującego się w ścisłym centrum starego miasta. Najłatwiejszą do rozpoznania zmianą była zmiana dachów spadzistych na dziedzińcu całej budowy. Custom (inwestor „Kamienicy Kryminałów – red.) zdecydował się pozmieniać poddasze z dachem spadzistym na zabudowę prostokątną, aby takim sposobem zmaksymalizować kubaturę. Spowodowało to dobudowanie piątej, podobnej do bloku kondygnacji, chociaż według prawa budowlanego powinni byli zaprzestać budowę na stropie nad czwartą kondygnacją do momentu uzyskania pozwolenia na budowę. Częściowo te zmiany były widoczne z ulicy oraz wielokrotnie zgłaszane w postaci zdjęć do Urzędu Miasta oraz nadzoru budowlanego. Pani Adwokat sąsiadująca z drugiej strony z budową, opisała również dokładnie w swoim zawiadomieniu do jak znacznych zmian już doszło, jeszcze na początku postępowania. Poza tym były inne zmiany, zmiana posadowienia budynku, do której przyznał się przez przypadek konstruktor, posiadam dowody na to, iż ten dokument zniknął podczas postępowania i został podmieniony na inny, o bardziej ogólnej treści. Zmiana wszystkich osi okiennych, zmiany geometrii dachu oraz wiele innych mniej widocznych zmian. Ale kto by się nimi przejmował, widząc poczucie absolutnej bezkarności na przykładzie dobudowania całego piętra oraz brak jakiejkolwiek reakcji ze strony odpowiedzialnych za to organów. Jest to tym bardziej skandaliczne, iż znalazłem w PINB-ie nowy dowód w postaci protokołu kontroli budowy na którym widać, że jeszcze pół roku przed wystąpieniem o zamienne pozwolenie na budowę, to piętro było już dobudowane. Mając doświadczenie z wielokrotnymi kontrolami z PINB-u, gdzie na naszej posiadłości skrupulatnie opisuje się centymetrowe pęknięcia w fugach, niezauważenie dodatkowego piętra jest trudne do wytłumaczenia w normalnych warunkach.  

Na wszystko posiadam dowody w postaci zdjęć poświadczanych notarialnie, zdjęć z metadanymi, ale nie trzeba nawet tego, wystarczy spojrzeć do akt sprawy, wszystkie te dowody znajdują się również tam, i ze względu na ilość to raczej trudno będzie się ich pozbyć.    

Jakie instytucje i kiedy próbował pan poinformować o aktach samowoli budowlanej?

O aktach samowoli budowlanej powiadamiany był przez lata wielokrotnie Urząd Miasta, a konkretnie Wydział Architektury i Budownictwa, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, oraz Konserwator Zabytków. Intensywność powiadomień zwiększyła się podczas całego postępowania o zamienny projekt budowlany, na przełomie czterech miesięcy. Składane były do urzędów zawiadomienia w postaci poleconych pism lub osobiście składanych wniosków z materiałem dowodowym. W końcu pod koniec postępowania zamiennego, Wydział Architektury i Budownictwa wnioskował do PINB-u o wszczęcie kontroli, opisując dokładny zakres kontroli. Przedmiotem kontroli powinny być kwestie dotyczące podwyższenia fasady na dziedzińcu oraz zmiany geometrii dachu, będące równoznaczne z dobudowaniem nadmiarowej piątej kondygnacji oraz kwestie związane ze zmianą osi okiennych oraz podwyższenia fasady zewnętrznej itd. Kontrola budowy odbyła się bez powiadomienia stron, w gronie powiedziałbym ludzi zaufanych i z całego zakresu wymaganego przez Urząd Miasta, porównano po prostu wysokość budynku z wysokością naszego gzymsu. Stwierdzono ogólnikowo w kilku krótkich zdaniach, iż wszystko jest w porządku. Nie odniesiono się w żaden sposób co do dziedzińca, gdzie cichcem powstało całe piętro. Nawet w samym protokole załączone są zdjęcia dowodzące istnienia samowoli budowlanej. To po prostu kpina z nas wszystkich, ale jak już mówiłem w kontekście nowych dowodów w postaci zdjęć w protokole pokazujących już dobudowane piętro na długo przed wystąpieniem o pozwolenie zamienne, trudno jest uwierzyć w przypadkową niekompetentność. Kontrolę przeprowadziła osobiście Pani kierownik lubelskiego PINB-u wraz z urzędnikami z Urzędu Miasta, prowadzącymi sprawę. Oczywiście dokument ten był później podstawą do wydania wszystkich zatwierdzających decyzji. Według mnie jest to absolutna porażka organów mających za zadanie weryfikację stanu rzeczywistego z wnioskowanym. Równie dobrze bowiem inwestor mógł najpierw zrealizować inwestycję, a następnie dopiero ubiegać się o pozwolenie na budowę lub nie ubiegać się wcale. Takie działania nie powinny być akceptowalne w państwie prawa.     

Czy badano wszystkie wskazane przez pana nieprawidłowości i wzięto pod uwagę dowody w postaci załączonych zdjęć, opatrzonych metadanymi, stanowiących potwierdzenie samowoli budowlanej? Jak urzędnicy ustosunkowali się do dokumentacji zdjęciowej?

Absolutnie wszystkie zgłoszenia łącznie z dowodami, które posiadamy, w postaci dokumentów, zabezpieczonych zdjęć z metadanymi oraz wniosków znajdujących się w aktach sprawy, zostały zignorowane lub nie zostały należycie wyjaśnione. Widoczne było przy tym działanie na naszą niekorzyść, brak jakiejkolwiek woli wypełnienia obowiązków w postaci nadzoru pod kątem przestrzegania prawa. Odpowiedzi na nasze zgłoszenia były albo wymijające, albo nie było ich w ogóle. Próbowano nagminnie wyeliminować ważność naszych dowodów argumentując, iż są to wszystko nasze „prywatne dokumenty” i nie mogą one być podstawą jakichkolwiek stwierdzeń posiadających ciężar dowodowy. Widać było po kilku odpowiedziach staranną strategię, mającą na celu podważenie jakichkolwiek kompetencji z naszej strony. Jedynym przedmiotem całego postępowania ze strony urzędu miało być chyba udowodnienie, iż nie mamy racji oraz działanie na rzecz inwestora. Dogłębna analiza całego materiału z postępowania łatwo pokaże ogromną ilość nieprawidłowości i przykładów łamania prawa, jednak nie trzeba naprawdę dużej wiedzy, aby stwierdzić dobudowanie całego piętra. Mimo wszystko, dziesiątki zdjęć pokazujące wybudowane dodatkowo piętro oraz inne przykłady łamania prawa w momencie, kiedy trwało jeszcze postępowanie, nie wskórały nic. Urząd po prostu nagminnie twierdził, iż nie jest w stanie ocenić zdjęć, a my nie mamy kompetencji. Argumentacja Custom na ten temat była jednak wystarczająco przekonująca dla urzędników, dobudowane piętro z wstawionymi oknami, wykończonym dachem oraz otynkowaną elewacją, wytłumaczono jako tymczasowe zabezpieczenie przed warunkami atmosferycznymi i wszelkie zgody zostały wydane.     

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Czy w Pana ocenie doszło do nieprawidłowości przy udzieleniu zgody Ministra Rozwoju Pracy i Technologii na odstępstwo od  warunków technicznych?

Uważam, że powinno to zostać wnikliwie zbadane. Nie dysponuję pełną dokumentacją, niemniej wydaje się, że sprawa tutaj jest dosyć prosta. Zgodę na odstępstwo można uzyskać tylko i wyłącznie przed zatwierdzeniem pozwolenia lub zamiennego pozwolenia na budowę. Legalizacja samowoli budowlanej z odstępstwem od przepisów techniczno-budowlanych jest prawnie niemożliwa. W tym wypadku chodzi o to, że Custom wybudował ścianę z otworami okiennymi na granicy działki, lecz nie uwzględnił tego w zamiennym pozwoleniu na budowę. Złożył wniosek o odstępstwo już po realizacji obiektu z odstępstwem. Przypuszczalnie jednak w atmosferze ogólnego przyzwolenia prawdopodobnie panowało przeczucie, iż jeżeli można dobudować piętro, to kto będzie się czepiał jakichś okien. A ministerstwo prawdopodobnie dostało cały pakiet dokumentów z toczącego się postępowania i w dobrej wierze w prawidłowość postępowania, wydało decyzję pół roku po fakcie powstania znacznych odstępstw od projektu pierwotnego. 

Czy w całym tym konflikcie można mówić o równości stron? Czy nie odniósł Pan wrażenia, że niczym Don Kichot walczy Pan z wiatrakami?

Kamienica przy ul. Grodzkiej 16  jest w posiadaniu mojej rodziny od 1936 r., a zatem obecnie już w czwartym pokoleniu. Wychowałem się tutaj i do czasu pójścia na studia znałem większość mieszkańców Starego Miasta, gdyż była to dość hermetyczna społeczność. Aktualnie prawdopodobnie jesteśmy jedynymi właścicielami kamienic jeszcze sprzed wojny. Jako członek lokalnej społeczności, wywodzący się z rodziny  od wielu pokoleń związanej z lubelskim Starym Miastem, jestem emocjonalnie bardzo związany z tym miejscem, zaś jako zarządca kamienicy jestem osobiście odpowiedzialny za jej dobrostan. Mój śp. ojciec, który jako Żołnierz NSZ siedział po wojnie w więzieniu był jako kamienicznik prześladowany. Moja mama wspominała, że UB po nocach dokonywało częstych rewizji, zabrano część mieszkania i dosiedlono lokatorów kwaterunkowych. Z okazji X-lecia PRL, w związku z przyjazdem Bolesława Bieruta zrobiono przymusowy remont obciążając hipotekę, którą spłaciłem dopiero w latach 90′. Tymczasem wraz z rozpoczęciem budowy „Kamienicy Kryminałów” na sąsiedniej posesji, której oddziaływania na budynek przy Grodzkiej 16 nie sposób nie zauważyć, jakbym utracił wszelkie prawa do ochrony powierzonego mi majątku. Praktycznie blokuje się mnie na poziomie składania wniosków o pozwolenie na budowę czy zabezpieczenie kamienicy przed dalszą dewastacją, spowodowaną pracami wykonywanymi przez inwestorów na posesji Grodzka 18/20. O jakiej równości stron można mówić, kiedy kwestionowanie wielokrotnych nieprawidłowości na „Kamienicy Kryminałów”, skończyło się tylko wielokrotnymi kontrolami u nas, próbami zamknięcia naszej działalności, postępowaniami, z których jak na razie większość została umorzona. Najbardziej wyrazistym przykładem była próba zamknięcia nas pod pretekstem braku odpowiedniego pozwolenia na użytkowanie. A na sąsiedniej działce należącej do Custom użytkowany jest Hotel który od trzech lat nie posiada drogi ewakuacyjnej w postaci legalnej klatki schodowej, została ona wyburzona w związku z inwestycją w ramach „Awatarów Miasta”. W aktach sprawy są wielokrotne zgłoszenia na ten temat, ale Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego od chwili zgłoszenia nie kwapił się do przeprowadzenia kontroli.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

fot. arch. JL