Śmierć Agnieszki Maciąg wstrząsnęła jej ogromną społecznością. Choć przez lata towarzyszyła swoim odbiorcom w codzienności, wprowadzała ich w świat duchowości, zdrowia i wewnętrznej równowagi, to w ostatnich miesiącach coraz wyraźniej wycofywała się z przestrzeni publicznej. Dziś jej wcześniejsze wpisy brzmią inaczej — jakby były świadomym, cichym ukłonem w stronę ludzi, którzy od lat czerpali z jej słów siłę.
Kim była Agnieszka Maciąg?
Jej historia to opowieść o nieustannej przemianie. Od światowych wybiegów w Nowym Jorku, Mediolanie i Paryżu, przez pracę z największymi kreatorami mody, po życie w mediach, literaturze i duchowości. W latach 90. była jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich modelek — elegancją i stylem wyznaczała kierunek, który inspiruje do dziś.
Z czasem skierowała energię gdzie indziej. Zajęła się dziennikarstwem, prowadziła programy, pisała książki, tworzyła webinary, budowała społeczność wokół idei świadomego życia. Ludzie przychodzili do niej po ukojenie, po słowa, które pomagały przetrwać i odnaleźć sens.
Jej życie prywatne również miało wiele barw — syn z pierwszego związku, córka z Robertem Wolańskim, z którym później dzieliła codzienność, twórczość i duchową drogę. Zawsze szukała prawdy o sobie i świecie, a to, co odkrywała, zamieniała w książki, wykłady i rozmowy.
Odejście, które boleśnie zamyka pewną epokę
Informacja o jej śmierci pojawiła się na Facebooku. To tam jej mąż, Robert Wolański, zamieścił wpis, którego nie da się czytać bez ścisku w gardle.
Był szczery, pełen światła, ale i rozpaczy — takiej, która nie krzyczy, tylko drży w każdym słowie.
Dzisiaj zgasło moje Słońce. Światło, które zmieniło moje życie. Dało mi Miłość. Siłę. Wiarę i Zaufanie. Światło, które rzucało jasność na naszą wspólną drogę. Nasz sens życia. Nasz dom i miejsce na ziemi. Światło które dało cud narodzin.
Teraz Światłością jesteś Ty.
Bądź wolna bo zawsze kochałaś Wolność.
Będę zawsze widzieć Twoje oczy pełne Miłości.
Twoja radość i Pełnia Życia będą żyć we mnie zawsze.
Choć nie podano szczegółów dotyczących przebiegu choroby, wiadomo, że przez długi czas zmagała się z nowotworem. Chorowała w ciszy, z dala od kamer, co było bardzo charakterystyczne dla ostatniego etapu jej życia — bardziej skupionego na duchu niż na rozgłosie.
W 2025 roku nastąpił nawrót choroby. To wtedy zaczęła powoli wygaszać aktywności, a najbliżsi stali się jej jedynym światem. To nie była walka publiczna. To była walka toczona w ciszy, w której obecność najbliższych znaczyła wszystko.
Jej ostatnie słowa do fanów
23 października Agnieszka Maciąg opublikowała ostatni post. Mówiła w nim o wdzięczności — słowie, które samo w sobie jest proste, ale dla niej od zawsze miało znaczenie duchowe, niemal mistyczne.
Był to post lekki, ciepły, napisany tak, jakby chciała przypomnieć swoim czytelnikom coś ważnego. Dziś te słowa brzmią jak symboliczne pożegnanie — pełne spokoju, równowagi i sensu, którymi przez lata dzieliła się z tysiącami ludzi.
Małe przypomnienie ✨
Wdzięczność zaczyna się od jednego prostego słowa „dziękuję”, ale żeby nadać jej moc, trzeba poczuć ją całym sercem.
Im częściej mówisz „dziękuję”, tym intensywniej promieniuje i wibruje w Twoim ciele i życiu niosąc dobroczynną przemianę.
(…)
Z miłością
To były ostatnie słowa, jakie zostawiła swojej społeczności. Proste, miękkie, pełne światła — dokładnie takie, jak ona sama w ostatnich latach.
Dla wielu fanów to zdanie „małe przypomnienie” nabrało nagle zupełnie innego znaczenia. Jakby wiedziała, że to, co najważniejsze, zawsze zawiera się właśnie w najprostszych słowach.
Milczenie, słowa i pamięć
Odeszła osoba, która potrafiła łączyć dwa światy: twardy, wymagający świat mody oraz kruchy, duchowy świat ludzkich emocji. Jej życie było nieustanną wędrówką — od świateł wielkich miast po cichą codzienność przepełnioną poszukiwaniem sensu.
Dla najbliższych to niewyobrażalna strata.
Dla jej odbiorców — chwila zatrzymania i wdzięczności.
Dla wszystkich, którzy kiedykolwiek sięgali po jej słowa — lekcja, że nawet w odejściu można pozostawić światło.
