“Ostatnie tango w Paryżu” zasłynęło między innymi przez śmiałe sceny erotyczne. Był niewątpliwie jednym z bardziej kontrowersyjnych produkcji XX wieku. Śmiałe i wyuzdane sceny erotyczne spowodowały, że film nie został dopuszczony przez cenzorów do dystrybucji w kilku krajach, a jego premiera wywołała niemały skandal.
Dzisiaj temat powraca. Reżyser udzielił w magazynie “Elle” wywiadu a jego słowa rozgrzały internet do czerwoności.
Film został doceniony. Zdobył wiele nagród, w tym Oscara. Odtwórczyni głównej roli, Maria Schneider, z dnia na dzień stała się gwiazdą wielkiego formatu, istnym symbolem seksu oraz ikoną rewolucji obyczajowej. Jednak jej prawdziwe życie było nie mniej burzliwe niż to na ekranie.
Jej życie opierało się o skandale. Była uzależniona od narkotyków, leczyła się w szpitalu psychiatrycznym. Szokowała. Wygłaszała kontrowersyjne opinie i zachowując się w sposób totalnie nieprzewidywalny. Była to po części jej reakcja obronna na to wszystko, co wydarzyło się na planie i tuż po premierze filmu.
Miała 19 lat, gdy wygrała casting i zaproponowano jej rolę w „Ostatnim tangu w Paryżu” w reżyserii Bernardo Bertolucciego, historii seksualnej relacji pięknej Francuzki i Amerykanina w średnim wieku. Schneider zgodziła się, ale nie wiedziała z czym będzie musiała się zmierzyć.
– Żałowałam tego wyboru – deklarowała kilka lat przed śmiercią – Początek mojej kariery powinien być znacznie spokojniejszy. Nie byłam na to przygotowana. Ludzie utożsamiali mnie z moją postacią, a to przecież nie byłam ja.
Praca przy filmie ja przerosła. Była wykończona psychicznie i psychicznie. Wydawała się tez być dręczona przez reżysera.
– Był gruby, spocony i strasznie manipulował Marlonem i mną – żaliła się po latach.
Od tamtej pory Bertolucci stał się jej wrogiem. Po zakończeniu zdjęć nie odezwała się do niego ani słowem, a kiedy kilka lat później spotkali się na festiwalu, oznajmiła: „Nie znam tego pana. Bertolucci to nie reżyser, to gangster!”.
– Byłam z Marią, kiedy pierwszy raz oglądała „Ostatnie tango w Paryżu” – opowiadała dziennikarzom przyjaciółka Schneider, Esther Anderson. – Była w szoku. Nie miała pojęcia, co oni z nią zrobili. Wybiegła z kina, krzycząc. Ten film zrujnował jej życie.
po 44 latach od premiery cała sieć mówi o „Ostatnim tangu w Paryżu”, jest niedawna publikacja w „Elle”. Magazyn przypomniał wypowiedź Bertolucciego sprzed trzech lat, w którym przyznał, że słynna scena gwałtu nie była uzgadniana ze Schneider.
– Jedliśmy z Marlonem śniadanie na podłodze, gdzie kręciliśmy film – wspomina włoski twórca. – Była tam bagietka i masło, i od razu obydwaj pomyśleliśmy o tym samym. W pewien sposób byłem okropny dla Marii, bo nic jej nie powiedziałem. Nie chciałem jednak, aby Maria odgrywała swoje upokorzenie, swój gniew. Chciałem zobaczyć jej reakcję jako dziewczyny, a nie aktorki. Czuję się za to bardzo winny, ale nie żałuję. Czasami, żeby robić kino, osiągnąć coś, musimy być całkowicie wolni – mówił Bertolucci we włoskiej telewizji.
To wyznanie wywołało falę oburzenia. Ostro wypowiedzieli się m. in. Jessica Chastain, Anna Kendrick czy Chris Evans, którzy nie szczędzili gorzkich słów pod adresem Brando i Bertolucciego.