„Wystarczy iść na cmentarz wojenny, by zdać sobie sprawę z tego, jaka jest alternatywa dla jedności europejskiej”- powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w wywiadzie dla włoskiego dziennika „La Repubblica”. W opublikowanej dzisiaj rozmowie Juncker wyraził przekonanie, że „nie ma powodu, by rozpaczać nad Europą”. – By wątpić – tak. Ale jestem pewien, że UE ma przyszłość – stwierdził szef KE.
Przyznał, że jego „wściekłość” budzi to, procesy decyzyjne w Unii trwają zbyt długo. Poza tym, jak dodał, w ciągu ostatnich dziesięciu lat odnosi coraz większe wrażenie, że ludzie w Unii „oddalają się”.
– Musimy uważać na to, aby te rowy nie stały się zbyt głębokie
– podkreślił Juncker.
Poproszony o podsumowanie swojego mandatu jako szefa Komisji odparł:
– Mogę z pewnością stwierdzić jedno; jeśli 1 listopada 2019 roku opuszczę moje stanowisko, Europa nie będzie w kawałkach.
Mówiąc o migracji ocenił, że „odpowiedzialni politycy” powinni tłumaczyć obywatelom, że przyjmowanie uchodźców nie stanowi „problemu nie do rozwiązania”.
Zwrócił uwagę na to, że porozumienie z Turcją w sprawie migracji doprowadziło do znacznej redukcji liczby uchodźców.
– Miało to cenę ekonomiczną, ale to dobrze wydane pieniądze
– zaznaczył Juncker.
Podkreślił także, że:
– Nie możemy przyznawać racji populistom. Musimy stawić im czoło jasno pokazując, że tylko podnoszą głos, ale nie mają do zaoferowania żadnego konkretnego rozwiązania dla problemów naszych czasów.
Juncker przyznał, że chciał wykluczenia partii premiera Węgier Viktora Orbana, Fidesz z Europejskiej Partii Ludowej.
– Uważam, że wartości chrześcijańskie, na których opiera się EPL, nie są do pogodzenia z polityką Fideszu. Mój wniosek został odrzucony
– dodał.
Przewodniczący KE zapytany o to, czy widzi szanse na drugie referendum w Wielkiej Brytanii w sprawie Brexitu, odpowiedział: „Muszą zdecydować o tym Brytyjczycy”. Zaapelował do władz w Londynie: „Weźcie się do roboty i dajcie nam znać, czego chcecie. Nasze propozycje są na stole od miesięcy”.
W opinii Junckera rząd Rumunii, która od nowego roku przejmie przewodnictwo w Radzie Europejskiej, „nie zrozumiał jeszcze w pełni, co to znaczy”.
– Sytuacja w Rumunii jest taka, że kraj ten nie może prezentować się na forum europejskim jako zwarty
– powiedział szef KE.