Polska armia licząca 200 tys. żołnierzy? Nie wierzę i mam nadzieję, że nie będzie tego, bo to byłby dramat – orzekł w RMF FM słynny, czyli gen. Stanisław Koziej, szef BBN za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego. To kolejny dowód na traktowanie Polski w kategoriach przedmiotowych, a nie podmiotowych w ujęciu bliskiej osoby z kręgów Platformy Obywatelskiej.
Na gorąco nic wielkiego i praktycznego się nie spodziewam, poza dyplomatyczną presją na Rosję, że nie zgadzamy się, że jesteśmy zgodni, że NATO, że Unia Europejska…
— tak na komentował na antenie RMF FM sytuację między Rosją a Ukrainą gen. Stanisław Koziej.
Cóż może Zachód zrobić w sytuacji, kiedy nie ma oczywistej, jawnej agresji? Tak jak w stosunku do Krymu czy Donbasu, tak samo i tu…
— dodał.
Czy pewnego dnia mogłaby liczyć 200 tysięcy żołnierzy?
Nie wierzę i mam nadzieję, że nie będzie tego, bo to byłby dramat
— odparł wojskowy, nazwany przez b. prezydenta „Szogunem”.
Nie potrzebujemy tego, bo to byłaby słaba armia. Słaba jakościowo, a dzisiaj jakość jest najważniejsza
— wytłumaczył się polityk na koniec swojej wypowiedzi.