Katastrofa w Smoleńsku do dziś budzi ogromne emocje. Słowa posła PO mogą być zwrotem w tej sprawie, który ucieszy wszystkich twierdzących od początku, że okoliczności tragedii są podejrzane. Polityk zabrzmiał tak, jakby się wygadał, że doszło do zamachu.
Jeśli to się potwierdzi, nikt już nie będzie mógł powiedzieć, że PiS przesadzał walcząc latami o wyjaśnienie sprawy smoleńskiej. Tym razem o zamachu mówił… polityk PO.
PO od początku twierdziło, że w Smoleńsku zdarzył się jedynie nieszczęśliwy wypadek, mimo tego, że politycy partii rządzącej uparcie twierdzili, że polska delegacja zginęła w zamachu na rosyjskiej ziemi.
Katastrofa w Smoleńsku – jaka jest prawda?
Tym bardziej zaskakuje fakt, że tym razem o zamachu mówił polityk PO. Rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej, poseł Jan Grabiec w rozmowie z RMF FM przyznał przypadkiem, że w Smoleńsku nie doszło tylko do nieszczęśliwego wypadku.
– Chodzi o to, że PiS robi z Warszawiaków zakładników i chce budować partyjny pomnik. To jest coś zupełnie absurdalnego, niezgodnego, moim zdaniem niezgodnego z filozofią uczczenia ofiar tego zamachu – powiedział polityk PO.
Skoro w takim komentarzu nazwał ofiary katastrofy ofiarami zamachu to oznacza to, że w PO również przyznaje się, że Smoleńsk nie był przypadkiem, chociaż oficjalnie twardo utrzymują inną wersję i obstają przy wykreowanym stanowisku.
Tym razem Rzecznik Platformy w rozmowie z Marcinem Zaborski zagalopował się w swoim wywodzie i być może zdradził, co naprawdę uważa na temat wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Teraz wystarczy tylko przyznać w końcu oficjalnie, kto tak naprawdę ma rację.